Demasse z cichym westchnieniem
przekroczył próg zamczyska Venoma i rozejrzał się dookoła. Wampir obiecał, że
wyświadczy mu pewną przysługę i przyszedł tutaj w ramach jej realizacji. Czekał
tak jeszcze chwilę, opierając się o marmurową ścianę, lustrując krytycznym
wzrokiem przenikające mu przed oczami zjawy. Sam nie potrafiłby żyć w takich
warunkach – zbyt mocno cenił prywatność, a ciekawskie duchy były ostatnim,
czego by sobie życzył. Przeniósł spojrzenie na sylwetkę Cyjana, który właśnie
wyłonił się zza zakrętu.
- Demasse – zaśmiał się gospodarz i poklepał demona po ramieniu. –
Zapieczętowałem naszyjnik, ale muszę przyznać, że ciężko było ujarzmić twoją
moc.
Makador uniósł jedną brew, przyglądając
się mężczyźnie dokładniej. Jego uwadze nie uciekły delikatne sińce pod oczami i
gorsza niż zazwyczaj prezencja wampira. Kiwnął głową, gdy przyjaciel włożył mu
w rękę jakiś łańcuszek i schował go do kieszeni, nie obdarzając szczególnym
zainteresowaniem.
- Spodziewałeś się czegoś innego? –
zakpił, dalej zerkając podejrzliwie na Venoma.
Ten westchnął, zauważając to.
- No już nie patrz tak, każdy ma prawo
wyglądać przeciętnie – uśmiechnął się delikatnie. – Po prostu nie jestem w
formie.
- Napij się krwi.
- Piję – odparł. – Nawet więcej niż
zwykle.
Właśnie, najbardziej niepokojące było
to, że wampir pożywiał się teraz znacznie częściej niż jeszcze w niedalekiej
przeszłości, a mimo to bez przerwy czuł niedosyt. Zupełnie tak, jakby wypijana
krew nie dostarczała mu odpowiednich składników. Starał się o tym nie myśleć, ale
coraz częściej nachodziła go niepokojąca myśl – jego żywiciele nie zmienili
się, a jedyne osocze, które odstawił z oczywistych względów, należało do
Reavmora. Wolał nawet nie myśleć o tym, jakie niosło to za sobą konsekwencje i
póki mógł, całą winę zrzucał na stres, którego ostatnio miał sporo.
Błogosławiony i ukochany przez naród król
Almagedoru westchnął ciężko, lustrując spokojnym wzrokiem groźnie zmarszczoną
twarz swojego potomka.
- Rada jest przekonana, że następcą
tronu powinien być Demasse – rzekł stanowczo. – Doceniam twój talent i zadbam, byś zajął
szczycącą pozycję namiestnika.
Młoda służąca podeszła niepewnie do
królewskiego syna, oferując mu wino, jak jej rozkazano.
- Ja jestem twoim dziedzicem – warknął jasnowłosy
mężczyzna, wytrącając kobiecie z rąk kielich, który z trzaskiem rozbił się na
marmurowej podłodze. – Jestem z twojej krwi! Nie pozwolę, byś uznał go królem,
to tylko twój sentyment do jego ojca!
- Mylisz się, mój drogi – zaprzeczył król,
mierząc go zimnym spojrzeniem. – Rządy demona przyniosą nam potęgę.
Dziedzic spoglądał rozwścieczony, jak
ojciec wstaje z tronu, by po chwili zniknąć mu z oczu za niedalekim zakrętem.
To był ostatni raz, gdy próbował wyperswadować mu z głowy pomysł oddania korony
Demasse. Przyszedł czas, by wziąć sprawy we własne ręce.
Arkade zapukał do drzwi sypialni
swojego pana, który, o ile został dobrze poinformowany, oczekiwał go. Słysząc
zaproszenie, uchylił je i spoglądając na demona wygodnie ułożonego na łóżku,
jak zwykle, czytającego jakąś skomplikowaną książkę, wszedł do środka. Próbował
kiedyś wertować tą samą literaturę, co Demasse, chcąc go lepiej poznać, ale
szczerze mówiąc, nic nie rozumiał z tych zawiłości, więc szybko odpuścił.
- Wezwałeś mnie, panie? – zapytał.
Demon kiwnął głową, odkładając lekturę
na stolik i podniósł się z miękkiej pościeli. Powolnym krokiem, z
nieodgadnionym wyrazem twarzy, zbliżył się do młodzika. Niby się uśmiechał, ale
w trudny do zinterpretowania sposób. Przyciągnął niewolnika do siebie, łapiąc
go za nadgarstki i pocałował dość gwałtownie w rozchylone wargi.
- Mam coś dla ciebie – szepnął, gdy
oderwał się od chłopca.
Oplótł do rękami w pasie i poprowadził
do lustra stojącego w rogu pokoju. Młodzieniec zerknął pytająco na odbijającą
się w szklanej tafli twarz demona, przyozdobioną tym samym, niepokojącym
uśmiechem i starając się nie zwracać uwagi na nagi, umięśniony tors. Demasse
spojrzał na kark Arkade, a dokładniej na zapięcie srebrnego łańcuszka, który
dał mu na początku ich znajomości. W jego mniemaniu niewolnik zasługiwał na coś
piękniejszego, dlatego też po chwili odpiął biżuterię i wyjął z kieszeni coś
bardziej kunsztownego. Pocałował Nataniela za uchem, przyglądając się pięknie
wykonanemu, delikatnemu łańcuszkowi. Został stworzony z czystego kryształu,
każde, maleńkie oczko, jak i niewielki, okrągły wisiorek z jego inicjałami. Starannie wyszlifowana powierzchnia subtelnie
odbijała światło, a przejrzysta całość była niemal niedostrzegalna na skórze.
Zapiął błyskotkę na szyi chłopca, wyczekując jego reakcji.
Młodzik dotknął delikatnie naszyjnika,
nie wiedząc, co zrobić. Nigdy by nie pomyślał, że demon sprawi mu coś tak
pięknego, przecież był tylko niewolnikiem… Odwrócił się niepewnie i przytulił
do właściciela w podziękowaniu.
- Nie wiem, co powiedzieć – szepnął z
przejęciem, wpatrując się w przystojną twarz Demasse.
Mężczyzna uniósł delikatnie brwi,
obejmując go w pasie. Sam do końca nie wiedział, czy chciał sprawić radość
jemu, czy sobie, bo to dzieło sztuki na smukłej szyi młodzika wyglądało na tyle
zjawiskowo, że nie potrafił oderwać wzroku, mimo że zazwyczaj nie przejmował
się takimi głupotami.
- Wystarczy, że ładnie podziękujesz –
oznajmił, uciszając go pocałunkiem, gdy już otwierał usta.
Miał nadzieję, że to da młodzieńcowi do
myślenia i, że okaże się na tyle inteligentny, by zrozumieć, o jaką formę
podziękowania chodziło. Mruknął z aprobatą, czując, jak chłopiec oddaje
pieszczotę. Nigdy nie spotkał istoty, która miałaby tak słodkie wargi jak
Arkade. Chwycił go za pośladki, podnosząc do góry i już po chwili opadł na
łóżko, sadzając go sobie na kolanach, pozbawiając górnej części garderoby i
zachłannie całując odsłaniające się partie skóry. Uwielbiał pieścić to
delikatne ciało i patrzeć, jak przebiegają je dreszcze rozkoszy. Fakt, że
jeszcze mu się to nie znudziło, był niepokojący, ale póki co, zamierzał z tego
korzystać do woli. Złapał chłopca za włosy, odchylając jego głowę do tyłu, by
zassać na smukłej szyi, tworząc sporą malinkę. O tak, oznaczony wyglądał
jeszcze piękniej… Spojrzał władczo w jego wielkie, zamglone odrobinką rozkoszy
oczy.
- Panie – jęknął Nataniel, czując, jak
właściciel zaciska palce na jego wrażliwych sutkach.
To, jak demon kilkoma gestami potrafił
doprowadzić go do szczytu zmysłów, onieśmielało go, ale dzisiaj też chciał
zrobić coś dla niego. Okazanie ogromu swojej wdzięczności postawił na pierwszym
miejscu.
- Miałem podziękować – szepnął,
spuszczając zażenowany wzrok, nie chcąc, by właściciel odebrał jego słowa jako
protest.
Niepewnie musnął ustami linię żuchwy
mężczyzny i zawahał się chwilę, by zaraz zjechać niżej, mokrą ścieżką znacząc
szyję. Nie wiedział, czy robił to dobrze, ale chciał sprawić swojemu panu
przyjemność, mimo wstydu i wewnętrznych zahamowań.
Demon mruknął zadowolony, czując ten nieśmiały
gest. Odchylił głowę, zachęcając go, by kontynuował. Chciał zobaczyć, co zrobi,
dlatego dał mu pełną swobodę i pozwolił się wykazać. Dłonią zjechał na jego
szczupłe plecy, gładząc je leniwym ruchem i przymknął oczy, kiedy język chłopca
przeniósł się w okolice obojczyków. Czuł dreszcze niepewności przechodzące
przez drobne ciało i przyspieszony oddech na skórze, co tylko bardziej go
podniecało.
Arkade, trochę ośmielony aprobatą
właściciela, zsunął się powoli z jego kolan, by ułatwić sobie dostęp do
wrażliwszych partii silnego ciała. Drżącą dłoń położył na jego podbrzuszu,
pochylając głowę tuż nad kroczem i spojrzał ulegle na mężczyznę.
- Mogę? – zapytał cicho, rumieniąc się
przy tym obficie, ale nie odwracał wzroku.
Demasse pogłaskał zaczerwieniony
policzek chłopca, uśmiechając się z satysfakcją. Niepewny wyraz tej ślicznej,
chłopięcej twarzyczki wręcz go urzekał. Zsunął delikatnie spodnie, odsłaniając
sztywną, domagającą się pieszczot męskość, chwytając Arkade za miękkie włoski i
przyciągając bliżej, dając mu tym samym do zrozumienia, że żąda dalszych
pieszczot.
- Już – pogonił go zniecierpliwiony.
Młodzik polizał delikatnie główkę
penisa mężczyzny, błagając w myślach, by tylko czegoś nie zepsuć. Spuścił
wzrok, teraz już nie potrafiąc spoglądać w oczy demona i zagłębił niewielką
część jego członka w ustach, ssąc i drażniąc ją językiem.
Makador odchylił delikatnie głowę,
wzmacniając uścisk na jego włosach i przyciągając bliżej, by chłopiec wziął go
głębiej. Stwierdził, że skoro niewolnik sam wyszedł z inicjatywą, to on nie
pozostanie dłużny i pokaże mu, jak kochają się demony. Na razie skupił się
jednak na wnętrzu jego słodkich warg.
Nataniel posłusznie zagłębił większą
część jego męskości w ustach, zaciskając je mocno, by właścicielowi było
przyjemniej. Zaczął poruszać niepewnie głową, sapiąc z lekkiego zmęczenia. Nie
chciał zawieść demona, dlatego po chwili wziął go jeszcze głębiej, starając się
powstrzymać kaszel i napływające do oczu łzy, drżąc na ciele. Demon widocznie
był tym bardzo zadowolony, bo zamruczał nisko, unosząc biodra i spoglądając na
niego pożądliwym wzrokiem. W końcu pociągnął go za włosy do góry i wpił się
mocno w jego opuchnięte wargi.
- Grzeczny chłopiec – pochwalił go tym
niskim, zmysłowym szeptem i podniósł się, kładąc go na pościeli, przejmując
sprawy we własne ręce.
Gestem ręki przywołał jakiś niewielki
flakon z oleistą zawartością. Zacisnął na nim dłoń, podgrzewając, drugą ręką
obrócił odrobinę zdezorientowanego Nataniela na brzuch. Uśmiechnął się, widząc,
jak chłopak spogląda niepewnie do tyłu, nieświadomy jego planów. Zerknął
jeszcze raz na naczynie i gdy był pewien, że płyn w środku jest wyraźnie
gorący, ale nie na tyle, by poparzyć młodzika, pochylił się nad smukłym
ciałkiem. Przejechał językiem po kręgosłupie chłopca, z zadowoleniem słuchając
cichego jęku. Odkręcił flakon i wylał odrobinę jego zawartości na plecy
młodzika. Ten zadrżał delikatnie i jęknął, czując, jak substancja początkowo
parzy jego wrażliwą skórę. Zerknął z obawą na właściciela, nie chciał, żeby
bolało.
- Cicho – szepnął demon, wolną dłonią
rozsmarowując olejek na ślicznym ciele. – Bądź grzeczny – dodał jeszcze,
widząc, że młodzik się waha.
Wiedział, że nawet, jeśli teraz trochę
zaboli, później będzie mu tylko przyjemniej. Podrażniona skóra była dużo
wrażliwsza, a on chciał, by niewolnik czuł jego każdy, najsubtelniejszy dotyk.
Póki co, odstawił naczynie na stolik, unosząc po chwili biodra chłopca, by
wypinał się mocno w jego stronę. Złapał go za nadgarstki i położył jego drobne
dłonie na pośladkach, by rozsuwał je, kiedy demon miał zamiar zająć się tym, co
pomiędzy nimi.
Arkade pisnął zawstydzony, ale
posłusznie spełnił rozkaz. Rozgrzana skóra piekła go delikatnie, dostarczając
przyjemnych doznań. Wtulił twarz w poduszkę, czując, jak coś wilgotnego i
giętkiego zatacza pętelki wokół jego wrażliwego wejścia. To go zawsze
niesamowicie zawstydzało…
Demon lizał delikatnie jego dziurkę, co
jakiś czas zagłębiając w niej język, z satysfakcją wysłuchując rozkosznych
jęków. Nataniel był tak niesamowicie wrażliwy na pieszczoty, że nie trzeba było
się specjalnie wysilać, by doprowadzić go do spełniania. Tak, jak teraz, gdy
mężczyzna po prostu bawił się nim, a ten piszczał i zaciskał palce na swoich
cudownie zaokrąglonych pośladkach, nie mogąc wytrzymać. Z cichym pomrukiem
zanurzył w nim opuszek. Chciał go trochę bardziej upokorzyć – sprawić, by
doszedł od leniwych ruchów jego palca. Z nieukrywanym zadowoleniem obserwował
to, co działo się z młodzikiem, wolną ręką gładził jego udo, które zdawało się
ledwo utrzymywać delikatne ciało. Nacisnął mocno prostatę chłopca, wyrywając z
jego słodkich usteczek głośniejszy jęk. Dręczyłby go tak cały dzień, ale sam
również domagał się uwagi, dlatego powtórzył ruch jeszcze bardziej stanowczo i
zaśmiał się, widząc, że młodzik wygina się w łuk i krzyczy z rozkoszy, plamiąc
pościel między nogami. Wykorzystując jego chwilowe zamroczenie, wsunął w
pulsującą dziurkę kolejny palec i rozłożył obydwa mocno, rozchylając jej
ścianki. Z szatańskim uśmiechem sięgnął po flakonik, którego zawartość dalej
była bardzo ciepła, choć już troszkę mniej niż wcześniej. Przysunął go do
wejścia chłopca. Ten, czując to, nagle otrzeźwiał i uciekł biodrami.
- Nie! – pisnął, wiedząc, że będzie
boleć.
Demon zacmokał z niezadowoleniem i tą
samą dłonią, w której trzymał naczynie, złapał go za włosy, ciągnąc do tyłu.
- Nie jesteś grzecznym chłopcem? –
zapytał z wyczuwalną nutką groźby, przygryzając jego uszko.
Chłopiec pisnął zrozpaczony. Nie mógł
wiedzieć, że Demasse ma na celu wyłącznie sprawienie mu przyjemności, dlatego
ciężko było mu się uspokoić. Jęknął, kiedy palce właściciela rozsunęły się
mocniej w jego wnętrzu.
- Jestem – odparł w końcu, patrząc
prosząco na swojego pana. – Proszę, niech nie boli…
Demon uśmiechnął się kpiąco, słysząc
jego słowa, nie mógł jednak spełnić tej prośby, jeśli chciał, by później było
mu dobrze. Rozsunął jego nogi własnymi, stanowczo przyciągając tułów na
materaca. Lubił czuć tą władzę nad nim, zwłaszcza, gdy był tak rozkoszny i
wystraszony jak w tej chwili.
- Więc nie protestuj – polecił, na
powrót zbliżając olejek do jego dziurki i przechylając, by dostał się do
środka.
Młodzik krzyknął głośno, czując, jak
gorąca substancja spływa do jego wrażliwego wnętrza, piecze i drażni delikatne
ścianki coraz głębiej. Demon przyglądał się reakcji niewolnika z rosnącym
zadowoleniem, wyjął z niego palce,
pociągnął do tyłu i pocałował mocno rozchylone wargi, rozkoszując się
ich cudownym smakiem. Po raz kolejny odłożył flakon na stolik, nie mając
zamiaru go więcej używać.
- Piecze – pisnął Nataniel, marszcząc
brwi, starając się wytrzymać to nieprzyjemne uczucie.
Demasse nic nie odpowiedział. Zdawał
sobie sprawę, że minie chwila, zanim niewolnik się przyzwyczai, a może nawet
dostrzeże w tym bólu przyjemność. Pogładził go po plecach, zjeżdżając na
pośladki, masując je i ściskając, ustami błądząc po jego karku, chcąc go
odrobinę rozluźnić. Przewrócił go na plecy, by spojrzeć na jego twarz.
Przygryzł różowy sutek, drugą dłonią wracając między pośladki chłopca i z
powrotem zatapiając palce w rozpalonym wnętrzu. Tak, jak przewidywał, niewolnik
zareagował głośnym jękiem. Był teraz niesamowicie wrażliwy, a mężczyzna
zamierzał to wykorzystać. Rozłożył jego nogi szerzej i zaczął ocierać się o
jego najwrażliwsze partie swoją naprężoną męskością w sugestywnym geście. Młodzik
pisnął zażenowany, zaczynając odczuwać przyjemność. Dziurka dalej piekła, ale
teraz już przyjemniej. Odwrócił wzrok, samoistnie kręcąc biodrami, odpowiadając
na ruchy właściciela. Nie potrafił się opanować. Tak rozgrzany i spragniony
dotyku, był w stanie zrobić dosłownie wszystko, by się w nim znalazł.
- Dobrze ci? – zapytał demon z wrednym
uśmiechem, widząc jego rozkosznie zarumienioną z podniecenia buzię. – Mam cię wziąć?
- Tak – jęknął Arkade, czerwieniąc się
mocniej. – Proszę…
Makador
męczyłby go dłużej, ale sam nie mógł już wytrzymać. Widok, jaki
przedstawiał młodzik, zbyt mocno go kusił. Pochylił się nad nim i wszedł w jego
gorące, spuchnięte wnętrze płynnym ruchem, z satysfakcją przysłuchując się
głośnym jękom chłopca. Od razu zaczął się szybko poruszać. Chwycił go mocno za
biodra, czując pulsujące, opinające się na jego męskości mięśnie. Chłopiec wił
się pod każdym pchnięciem demona, czując go niesamowicie dokładnie. Delikatne
pieczenie jedynie potęgowało odczuwaną przyjemność, sprawiając, że był coraz
bliżej końca. Krzyknął głośno, dochodząc po raz drugi i wygiął się w łuk.
Demasse nie miał jednak dość, złapał go mocno za nadgarstki i ściągnął do góry,
poruszając się jeszcze mocniej, ponownie doprowadzając niewolnika do szczytu
zmysłów. Wiedział, że póki on sam nie skończy, nie pozwoli mu nie odczuwać
rozkoszy. Chciał widzieć, jak jęczy pod nim i prosi o więcej.
Przewrócił go na brzuch, przyciągając
szczupłą pierś do materaca, wchodząc w jego wnętrze wręcz agresywnie i dał mu
dość mocnego klapsa w zachęcająco wypięte pośladki. Pociągnął go za włosy, by
widzieć jego zarumienioną z rozkoszy twarz. Wykonał jeszcze kilka pchnięć i
spuścił się w gorącym wnętrzu z błogim westchnieniem, zaciskając palce na
biodrach niewolnika. Odetchnął głęboko, poruszając się leniwie jeszcze kilka
razy, spoglądając z zadowoleniem na wymęczoną twarz Arkade. Wyszedł z niego i
opadł obok zupełnie rozleniwiony. Przyciągnął do siebie drżące po orgazmie ciało,
nie mając ochoty nigdzie się ruszać.
- Chyba muszę częściej sprawiać ci
prezenty – mruknął, gładząc jasne włoski Arkade.
Po odczekaniu odpowiedniej ilości
czasu, Reavmor stwierdził, że jest gotowy, by porozmawiać z pracodawcą.
Specjalnie nie poszedł do niego od razu – nie chciał się kłócić, tylko na
spokojnie wyjaśnić, co go gryzło. Szedł teraz długim korytarzem, starając się
nie zwracać uwagi na rzępolące na dole skrzypce. Już z mniejszym zdziwieniem
spostrzegł sylwetkę Kastijana, który widocznie po raz kolejny wychodził od
Sylvia równie rozczochrany i rozgrzany, co ostatnio. Czyżby wpadał na konkretną
godzinę? Minął go wdzięcznym ruchem i zapukał do gabinetu Karo. Słysząc
zaproszenie, wszedł do środka i… nagle całe opanowanie z niego uleciało.
- Specjalnie dałeś mi kogoś, kto
potraktuje mnie jak szmatę, prawda?! – warknął, odpuszczając sobie spokój.
Nie miał pojęcia, jakim cudem sutener
budził w nim tyle negatywnych emocji i to w jednej chwili. Musiał mieć do tego
jakiś szczególny talent.
Sylvio zerknął na chłopca odrobinę
zdziwiony, zaraz się jednak uśmiechnął.
- Zgadza się – przyznał po chwili, już rozumiejąc,
o co chodziło.
Gabriel wciągnął powietrze ze świstem i
podszedł do biurka, za którym siedział telepata. Przyjrzał się paczce cygar
leżących na stosie jakichś dokumentów. Bez oporu wziął jedno w palce, patrząc
wyczekująco na szefa.
Karo pokręcił głową i podał mu zapalniczkę.
- Dlaczego? – zapytał Reavmor,
wypuszczając kłąb dymu z ust i usadawiając się w fotelu naprzeciw niego. – Co
ja takiego zrobiłem?
- Nic, kochanie – odparł mężczyzna. –
Partnerów na próbę dobieram indywidualnie. To, że umiesz sprawić przyjemność,
wiem. Miałem natomiast obiekcje, co do tego, czy się podporządkujesz. I jak
widzisz, jak bardzo chcesz, to potrafisz.
- To było podłe – syknęła harpia,
starając się robić kółeczka z wydychanego dymu, co w ogóle jej nie wychodziło.
- Krzywdę ci zrobił, uderzył? – Sylvio
uniósł brwi. – Obraził chociaż?
Chłopiec zmarszczył groźnie brwi, nie
wiedząc, co odpowiedzieć. W końcu westchnął przeciągle i machnął ręką. Nie
musiał być bity, żeby wiedzieć, że mu się nie podobało.
- Chyba powinieneś się cieszyć ze zdanej próby. Część teoretyczna
również poszła ci dobrze. Zaczynasz pracę – oznajmił telepata. – Czy nie o to
ci chodziło?
- Tak, o to…
Młodzieniec już nic więcej nie
powiedział. Po prostu nie wiedział, co…
Demon leżał wygodnie rozłożony w
wannie, trzymając na kolanach zmęczonego niewolnika, leniwym ruchem myjąc jego
plecy. Nie miał dzisiejszego dnia już nic do roboty, więc mógł sobie pozwolić
na odrobinę odprężenia, choćby w postaci kąpieli. Uniósł podbródek swojej
zabawki i zerknął zupełnie odprężony na jej twarz. Zachichotał, widząc, jak
powieki chłopca nieposłusznie opadają, a on sam jest ledwo przytomny. Jego
aktualna niewinność była doprawdy rozkoszna, na tyle, by Demasse zapragnął
powtórki. Ale nie sądził, by wyczerpany niewolnik mógł sprostać… kolejnej jego
zachciance.
- Już mi zasypiasz? – zapytał, dłonią
mocząc jego jasne kosmyki.
Arkade kiwnął głową, wtulając się w
nagi tors właściciela. Nie miał pojęcia, jak coś tak twardego mogło być
jednocześnie tak niebiańsko wygodne, ale chwilowo nie miał siły nad tym myśleć.
- Dlaczego mi go dałeś, panie? – zapytał
cicho, mając na myśli łańcuszek.
Demon westchnął przeciągle.
- Cyjan zapieczętował w nim część mojej
mocy – wyjaśnił. – Będzie cię chroniła, gdy przyjdzie potrzeba.
Młodzik ożywił się nieco na te słowa i
dłonią dotknął delikatnego, kryształowego medalika. Z tego, co rozumiał, miał
działać podobnie, jak ten Gabriela i uaktywniać moc w razie zagrożenia.
- Jaka to pieczęć?
Demon parsknął śmiechem. Nataniel nie
myślał o niczym innym, jak o nauce nowych umiejętności. Zastanawiał się, skąd brał
takie pokłady determinacji i entuzjazmu. On sam chyba nigdy tak mocno nie
przeżywał treningu. Co nie zmieniało faktu, że postawa chłopca mu odpowiadała –
była sporym ułatwieniem.
- Siódmy stopień, zaszczepianie – odparł w
końcu. – Daruję ci szczegóły.
Niewolnik uśmiechnął się delikatnie, z
powrotem opadając na twardą klatkę piersiową właściciela.
- Dziękuję – szepnął tylko, chowając nos
w zagłębieniu szyi demona.
Od Autora - WAŻNE
Rozdział krótszy niż miałam w planie,
ale stwierdziłam, że lepiej dać mniej niż nie dać nic.
A teraz pilniejsze sprawy, mianowicie - nowa ustawa bloggera.
Większość z Was już pewnie wie (a jak
nie, to zawsze można się zapoznać) o zmianach, jakie wprowadza nasz ukochany
portal. Nie wiem, dlaczego, ale ja zawsze mam takie szczęście, że jak już się zadomowię,
to muszę się wynosić.
Nie będziemy się bawić w żadne zaproszenia,
za dużo z tym roboty. Roboty, która mi się nie opłaci, nawiasem mówiąc. W
najbliższym czasie mam zamiar przenieść to wszystko na inny adres, który
oczywiście Wam podam. Bez paniki – sytuacja pod kontrolą.
No właśnie, mówię tutaj konkretnie o
TYM opowiadaniu. Fani elfa będą musieli skopiować sobie rozdziały na Worda,
albo, gdzie im się podoba. Nie jest ich dużo, więc nie powinniście mieć
większego problemu.
To by było na tyle. Życzę miłego dnia.
Rozdział może i faktycznie nie jakoś szczególnie długi, ale z pewnością zaspokaja potrzeby Twoich wygłodniałych fanów po przerwie. ;) Zauważyłam, że bardzo się poprawiłaś, jeśli chodzi o sceny erotyczne. Moim zdaniem świetnie pisałaś je już na samym początku, ale sposób, w jaki przedstawiasz je teraz jest wręcz doskonały. Nie zapominasz o ładnym stylu, wplatasz bardziej pikantne i może troszkę wulgarne rzeczy w taki sposób, że świetnie działają na wyobraźnie, są urozmaiceniem, a nie sprawiają wrażenia niezdarnie opisanej fantazji fanki yaoi, która koniecznie chce, żeby uke było zdominowane, jak to ma miejsce na wielu blogach.
OdpowiedzUsuńCo do przeniesienia bloga - moim zdaniem to dobra decyzja. Nawet, gdybyś powysyłała nam wszystkim te nieszczęsne zaproszenia - to co z nowymi czytelnikami? Bo, być może źle rozumuję, ale zdaje mi się, że nie mogliby trafiać na tego bloga.
Szkoda, że musimy pożegnać się z blogspotem, już przywykład do tego wyglądu bloga i bardzo go lubię, ale to jasne, że bez sensu byłoby przy tym trwać.
Życzę Ci dużo cierpliwości do całego tego zamieszania z przenoszeniem i do znoszenia (miejmy nadzieję, że niezbyt często) kolejnych fanaberii ludzi rządzących tymi wszystkimi blogowymi domenami. ;) No i, oczywiście, życzę weny i zdrówka, bo nie wiem, jak u ciebie, ale w moich okolicach grypa hula i tańczy jak jej się podoba. ;)
Wielkie dzięki za notkę i za to, że wywiązałaś się z obietnicy. No bo... co prawda pod koniec, ale jednak rozdział pojawił się w weekend. :)
Dzięki za rozdział, czekam na nowy rozdział, elfa oczywiście za pozwoleniem skopiuję i mam nadzieję że kiedyś do tego tematu wrócisz. SLB
OdpowiedzUsuńŚwietna notka! :)
OdpowiedzUsuńOby przenoszenie bloga nie było dla Ciebie zbyt kłopotliwe i męczące. :)
Rozdział naprawdę fajny, ale scena z królem niniepokojąca... Oj, ciekawe, co takiego planujesz dla nas w kolejnych częściach! Czekam z niecierpliwością, by się dowiedzieć! :)
Weny, weny, weny i radości z pisania! :*
Widzę że jeszcze nikt się tu nie zorientował. A mianowicie sęk w tym, że nowa ustawa dotyczy tylko fotografii, obrazów i filmów. A tych na Twoim blogu nie ma, więc nic się nie zmieni. Nie zablokują Ci go ani nie będzie żadnych zaproszeń. Jestem zdania że warto jest mieć blog zapasowy, ale jednak mam nadzieję, że go nie przeniesiesz ponieważ jest wygodny i dla ciebie i dla nas. Przeczytaj jeszcze raz tą ustawe.
OdpowiedzUsuńNie podejrzewam, żeby chciało im się przeglądać treść, dlatego wolę być zabezpieczona. W każdym razie, jeśli sytuacja nie będzie tego wymagała, nie będzie przenosin, bo mnie to również nie jest na rękę.
UsuńWszyscy niejednokrotnie czytaliśmy tę ustawę i wiemy, iż Blogger teoretycznie zakazuje jedynie publikowania filmów i zdjęć, ale równie dobrze wiemy, że Blogger nie będzie sprawdzać każdego z miliardów blogów - może zablokować wszystko, jak leci. Może, ale nie musi. Lepiej się zabezpieczyć.
UsuńA teraz wróćmy do rozdziału:
Owszem, jest krótki, co potęguje fakt, iż mało co się działo (wczoraj prawie zasnęłam podczas sceny seksu, ale olejek sprawiający ból mnie ożywił :3). Wciąż współczuję harpii, ba, dziwię się, że jej współczuję :/
Parę błędów mnie poraziło - o dziwo, tym razem to nie interpunkcja, a ortografia siadła. Rozdział czytałam wczoraj, zatem nie pamiętam dokładnie tych byków :/ Coby nie było - i tak mi się diabelnie podobało! Zwłaszcza fragment z królem :3
Shadow, możesz specjalnie dla mnie zrobić któregoś dnia rozdział, gdzie Nathaniel naprawdę będzie cierpieć??? Zdziwiłam się, gdyż troszkę Demcio zaczyna łagodnieć. Zawsze był taki oschły i twardy, a teraz mięknie :( Może to już ten wiek? Starość nie radość :P
Weny, weny, weny, weny!!!
Serdecznie pozdrawiam :3
Dzięki za upomnienie, w miarę możliwości postaram się przejrzeć rozdział i poprawić ewentualne błędy, bo wczoraj dodawałam w sporym pośpiechu i nie raczyłam tego zrobić.
UsuńA co do cierpienia - na razie nie mam w planach brutalniejszych scen z Natanielem w roli głównej. Taka fabuła, więc chyba pozostaje Ci jedynie przeczekać ten ciężki okres i trwać w nadziei, że Arkade w końcu coś zwali :d
Pozdrawiam.
Rozdział jak zwykle świetny < czytałam go w przerwie od nauki ;)>
OdpowiedzUsuńDobrze, że demon i jego niewolnik dobrze się dogadują i ten seks, mruuu po prostu. Nataniel jest cudowny :)
Biedny Cyjan, ale w sumie sam to spowodował.Musi koniecznie odzyskać swoją harpię
,,Stwierdził, że skoro niewolnik sam wyszedł z inicjatywą, to on nie pozostanie dłużny i pokarze mu, jak kochają się demony." - ,,pokaże".
OdpowiedzUsuńA dla mnie jest dobrze. Demasse jest mily, ale nie za mily. Mam nadzieje, ze nawet jak Nataniel cos zwali to nie zrobi mu nic, co sprawi, ze niewolinik bedzie cierpiec. Wiele razy cierpial, wiec mysle, ze wystarczy... Ale kazdy ma inne zdanie.
Glupi Reavmor. Jak mozna zarabiac wlasnym cialem? I czemu mam wrazenie, ze on sie zakochuje w Karo? Licze, ze tak nie jest..
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, bardzo niepokoi mnie ta cała sytuacja z synem króla, a Arkade bardzo prezent się spodobał... no i Nathaniel bardzo ładnie podziękował Makadorowi, a jak się dowiedzieliśmy w tym łańcuszku jest zapieczętowana część mocy demona
droga autorko mam prośbę, ponieważ nie wiem czy będę miała możliwość tutaj zajrzeć w najbliższym czasie, co by skutkowało tym, że nie zauważyłabym nowego adresu, a jednak nie chciałabym tracić tego opowiadania, więc czy była by możliwość, że w razie czego byś mi go podała po prostu na maila. Mój to armageddon1@tlen.pl
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hmm... A moim zdaniem te długie i dokładne sceny są super ;) Także dorzucam swój głos na szalę komplementu :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo weny do dalszego pisania.
Wiem, że wciąż mamy jakieś pretensje i coś nam się nie podoba... Ale, proszę, nie słuchaj nas i pisz tak, jak to czujesz, bo wychodzi Ci świetni! :) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdzia!
Znalazłam bloga przedwczoraj, przeczytałam wszystko i czekam na kolejną notkę.
OdpowiedzUsuńZostawiłam tu wcześniej komentarz bez logowania, ale chyba się nie wyświetlił O.o
Dużo weny!
Miałam dokładnie to samo, komentarze widmo xD
OdpowiedzUsuńA co do notki, to autorce za yaoi bóg zapłać :3
Kiedy nowy rozdział?
Cześć! :)
OdpowiedzUsuńKiedy mniej więcej możemy spodziewać się nowego rozdziału? Zaczynam bardzo tęsknić, zwłaszcza że ta notka tak słodko się skończyła! :)
Weny życzę i wszystkiego dobrego!
Dobranoc. =)
Tęsknię !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńZawieszam działalność do matury. Takie życie.
UsuńHej :) Tęsknię już za tym opowiadaniem, dawno nic się nie pojawiało... :(
OdpowiedzUsuńOstatnia notka była taka ładna, zrobiła mi dużą ochotę na ciąg dalszy! Mam nadzieję, że niedługo wena i ochota Ci dopisze, i coś się tu pojawi... :) Życzę dużo radochy z pisania i weny... No i zdrówka oczywiście! :3
Matura jest najważniejsza trzymam kciuki:-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPowodzenia na maturze! ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno sobie poradzisz, szczególe z polskim! :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej ;)
OdpowiedzUsuńDroga autorko, chciałabym ci życzyć powodzenienia na maturze (nie tylko tej jutrzejszej). Czytając Twojego bloga już jakiś czas temu zdałam sobie sprawę, że jesteśmy w tym samym wieku i obie mamy przechlapane z nową maturą (chyba!). ;D
Jeszcze raz: POWIDZENIA i oby poszło nam jak najlepiej :)
Kochana Shadoweed! Jak tam matury? Będzie dobrze? Mam taką nadzieję! :) Trzymałam za Ciebie kciuki
OdpowiedzUsuńMatury poszły całkiem nieźle. Dziękuję za milutkie słowa, to naprawdę uroczo z Waszej strony ;d
UsuńZaczęłam już pisać rozdział, więc cierpliwości, powinien się pojawić najpóźniej pod koniec miesiąca.
Super! Same dobre wieści. ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że maturka dobrze poszła, teraz trzeba tylko czekać na potwierdzenie dobrych wyników. :)
Bardzo się cieszę, że piszesz rozdział, bo strasznie już tęsknię. Brakuje mi uroczości Natanielka w życiu codziennym! ;) (Tak, jestem jedną z tych osób, które uwielbiają TAKICH bohaterów xD)
Gratulacje i weny! ;)
No i gdzie ten rozdział, bo miesiąc już radośnie się kończy??
OdpowiedzUsuńPolać Sunrise! Dobrze powiada! Rozdziaaał chcemyy :3
UsuńOoo, ciągle nie ma rozdziału? :c A ja tak się stęskniłam już... :c
OdpowiedzUsuńNo cóż, trzeba czkać cierpliwie. Weny życzę, obyś szybko wróciła! =)
Informuję, że żyję.
OdpowiedzUsuńWybaczcie - wena gdzieś poszła i czekam, aż wróci. Cierpliwości!
Rozdziału nie ma już od marca... T_T
OdpowiedzUsuńCzemu Cię nie ma?
OdpowiedzUsuńI kto teraz poleje miód i ukoi moje zszargane nerwy?
Wróć i pisz jak najszybciej.:-)
Ooo, tak mi tęskno... :(
OdpowiedzUsuńNam nadzieję, że niedługo wena do Ciebie przyjdzie i napiszesz dla nas notkę... *robi proszącą minkę*
Uwielbiam jak ktoś ma gdzieś czytelników i nawet nie powie kiedy można sie spodziewać rozdziału i przez to ludzie przestają czytać blogi bo po kilku miesiącach zapominają co się działo
OdpowiedzUsuńSkoro to uwielbiasz, to chyba należą mi się jakieś serdeczne podziękowania za sprawianie Ci tej przyjemności, nie sądzisz?
UsuńPozdrawiam, Szanowny Anonimie.
Ktoś chyba nie rozumie sarkazmu...
UsuńNajwidoczniej...
UsuńWyrazy współczucia, nie przejmuj się ;d
Czy możemy oczekiwać rozdziału w tym miesiącu?
OdpowiedzUsuńJa bym się raczej pytała czy w tym roku...Ostatnio coś większość autorek nie dotrzymuje słowa...Rozumiem, że wena czy coś, ale jedna obiecuje wysyp rozdziałów, druga z trzecią nie dają znaku życia, a Shadoweed nie daje rozdziału od 3 miesięcy, bo najpierw matura, a potem brak weny. Tego już się po prostu nie da usprawiedliwić! Naprawdę...Proszę Shadoweed, przemyśl to...
UsuńNie wysilajcie się, autorka i tam na nas w doopie :)
OdpowiedzUsuńJa pierdolę taką robotę
OdpowiedzUsuńHej ;) Ponawiam pytanie, które padło wcześniej: jest szansa, że rozdział pojawi się w tym miesiącu? :3 Zaglądam dwa razy dziennie tutaj z nadzieją, że notka już jest. :c Tęsknię już!
OdpowiedzUsuńIstnieje taka szansa, ale nic nie obiecuję. Jeszcze trochę cierpliwości.
Usuń"Istnieje taka szansa"
OdpowiedzUsuńno to są chyba jakieś jaja :P
Spadaj stad, bo smiecisz.
UsuńDługo się zastanawiałam nad tym, czy cokolwiek pisać, ale stwierdziłam, że chyba powinnam.
OdpowiedzUsuńOczywiście na początek chcę powiedzieć, że bardzo podoba mi się historia, która jest tutaj tworzona i bardzo cenię Autorkę za jej styl. Chociaż blog jest cały czarny, nie przeszkadza mi to, gdyż jestem minimalistą.
Muszę się jednak wypowiedzieć na temat zarzutów, czynionych w kierunku Autorki. Uważam, że poganianie i różnego typu zwracanie uwagi na częstotliwość dodawania wpisów jest czymś okropnym. Ja rozumiem Autorkę, ponieważ sama piszę i wiem, że czasami po prostu nie można wykrzesać z siebie pisarskich sił - czy to przez napięty grafik, czy też przez (nie)zwykły brak weny twórczej. Chcę jednocześnie podkreślić, drodzy niecierpliwi czytelnicy, że wasze oburzenie i poganianie Autorki w niczym nie pomoże, a już na pewno nie skłoni Autorki do szybszego publikowania treści historii. Wypadałoby po prostu powiedzieć, żebyście przestali się tak spinać, ponieważ to, czy Autorka będzie dodawać coś nowego raz w miesiącu, czy raz w roku, to jest jej osobista sprawa.
Ze swej strony pragnę dodać, że nie wahałabym się przeczytać tej historii jeszcze raz, gdybym cokolwiek zapomniała, ponieważ Shadoweed naprawdę dobrze pisze. Pozdrawiam Autorkę i wszystkich jej wiernych Czytelników. Oczekuję także na nowe rozdziały z cierpliwością i życzę Ci, Shadoweed, ogromnych pokładów weny twórczej. R.I
Zgadzam się z powyższą wypowiedzią. Lepiej napisać dobry rozdział trochę później, niż na siłę jakieś gówno.
OdpowiedzUsuńTo naprawdę świetne opowiadanie, więc warto czekać.
Weny, Shadoweed ^^
Troche później a od kiedy troche to kilka miesięcy
OdpowiedzUsuńSzczerze czekania mam po dziurki w nosie. Tracisz czytelnika i na pewno nie jestem jedyna. Jeśli człowiek się do czegoś zobowiązuje to swoje obietnice spełnia. Skoro masz w tyłku bloga i czytelników to po prostu zawieś bloga bo to bez sensu..
OdpowiedzUsuńZachęcam niecierpliwych do rozpoczęcia przygody z pisaniem i przekonaniem się, jak bardzo trudne jest to zadanie.
OdpowiedzUsuńPodejdźmy logicznie do tego. Częste zawieszanie bloga na pewno nie będzie lepszym rozwiązaniem, aniżeli nie wywiązanie się z obietnicy dodania rozdziału. bo i w tym przypadku znajdą się tacy, co przestaną odwiedzać stronę. A poza tym przyjmijmy, że wydarzyłoby się coś niespodziewanego, co skutecznie zakłóciłoby życie lub twórczość Autorki. Czy ktokolwiek naprawdę sądzi, że w razie jakiegoś niekontrolowanego przypadku Autorka miałaby czas myśleć, aby dodać notkę o zawieszeniu?
Przemyślcie to, niecierpliwcy. Skoro macie na tyle odwagi, aby wyrzucać Autorce opieszałość, postawcie się w jej sytuacji. I nie wylewajcie tutaj takich demotywujących komentarzy, ponieważ to także robi swoje, żaden twórca nie czuje się dobrze, gdy mówi mu się w taki sposób, że traci czytelnika, albo o niego nie dba.
Dobrze mówi! Ja sama piszę opowiadania. Do niedawna co tydzień publikowałam co najmniej jeden rozdział. Szczerze? Pisałam jak najwięcej i jak najczęściej, aby mi nikt nie marudził. W efekcie o mały włos nie groziła mi sierpniowa poprawka. Chociaż chemia zawsze była moją piętą Achillesa, to ja właśnie na chemii pisałam w zeszytach rozdziały, aby nie zawieść czytelników i mieć rozdział na czas. Teraz, od kilkunastu dni, nic nie publikuję - to pierwsza moja taka przerwa. Czytelników raczej nie mam, więc nikt nie płacze, że chce rozdział... Ale z autopsji wiem, że ponaglenia mogą być pomocne dla autora, jeśli czytelnicy zachowują się kulturalnie. Proszą o notkę. Pytają o nią... a nie posługują się sarkazmem i ironią, nie są zgryźliwi i złośliwi. Wredne zachowanie nie działa dobrze. Ludzie - wystarczy wykrzesać z siebie odrobinę cierpliwości... ewentualnie kultury. Ogłady. Mogłabym być prawie tak chamska, jak niektórzy, i napisać ,,ale autorka ma zgimbusiałych czytelników, więc nie ma co się dziwić, że bachory są takie zdziczałe". To nie jest miłe, prawda? No właśnie.
UsuńJak zwykle chrzanisz, że nie masz czytelników. Jestem twoim osobistym czytelnikiem w dodatku wiernym więc czuję się co najmniej urażona. Zajrzałam tutaj bo chciałam sprawdzić czy autorka się odzywa i cierpliwie poczekać na następny rozdział. Bo jak się odzywa to jest szansa. Sarabeth wszędzie cię znajdę........
UsuńOna wszedzie tak pisze bo chce litosci
UsuńSunrise sunrise to blog Shadoweed, a więc może pisać kiedy ze chce i skończ zachowywać się jak gimbus.
OdpowiedzUsuńE tam! To niektórzy anonimowi zachowują się jak bezrozumne zwierzęta (chociaż nie zapomnę jej komentarza, w którym pisze, że z desperacji czy czegoś takiego zaczęła czytać bloga Sarabeth i ,,boże, boże, jak się stoczyłam". Serduszko mi pękło o____O ). Sunsire i jej ,,doopa" to nic. Poza tym, jakoś po odpowiedzi Autorki nie miała takowego bólu, jak niektórzy powyżej (nie mówię o Tobie, rzecz jasna :D )
UsuńNie mów mi, jak mam żyć, drogi anonimie...
UsuńDo Sarabeth:
Usuńprzepraszam Cię bardzo za tamten komentarz, bo to był tylko głupi żart, zresztą szybko usunięty. Twój blog może nie do końca trafia w moją estetykę, ale na pewno nie nazwałabym go złym. Mam nadzieję, że nie będziesz żywić urazy.
~~Sunrise
A ja subskrybuję komentarze, więc widzę głupie żarty :P W żadnym razie się nie gniewam/złoszczę/smucę. Szok, że w ogóle ktoś próbował te gówna czytać :P Poza jednym komediowym obyczajem - te opa są masą akcji, a seksy dwóch panów były tylko po to, aby mieć czytelników :P Trochę mi nie wyszło :/ Żadnej urazy na pewno nie żywię ;)
UsuńNie przesadzaj z tą skromnością, masz sporo komentarzy więc i grono stałych czytelników. Wielkim plusem na Twoim blogu są właśnie dość regularne aktualizacje, szkoda że inne autorki (ekhem, ekhem!) nie biorą z tego przykładu... ;)
UsuńŻadna skromność. Moje opowiadania są kijowe i tyle. Odkrycie Ameryki :P
UsuńJa teraz zupełnie nie mam motywacji, aby pisać, ale u mnie nie będzie takich dysput, jak tutaj :')
Spróbuj nie dodawać rozdziału ponad 3 miesiące, to się możesz zdziwić. ;)
UsuńPeszek moich dwóch czytelniczek, gdyż nie będzie rozdziałów przez parę miesięcy :/ Zupełnie nie mam motywacji. Piszę tylko te opa, których nie publikuję :/
UsuńSarabeth jestem oburzona o!
UsuńJa też.
UsuńJestem oburzona, że tak długo męczyłam ludzi takimi wypocinami.
Ociec prać?! Prać!!! tyle
UsuńEm dobrze to teraz niestety was zawiode ale same zachowujecie się jak takie "gimpy" na 'hejt' odpowiadacie 'hejtem' nawet jeśli to nie chodzi o was. Coś tu jest z tym nie halo bo mówicie ze nie wolno 'hejtowac' a same to robicie. Jestem niecierpliwa gdyż taka moja natura ze robię wszystko nawet przed terminami żeby nikt nie musiał czekać a jeśli już to zawsze określam powód dla którego nie zrobiłam tego w wyznaczonym czasie i mówię na kiedy będzie coś skończone .
OdpowiedzUsuńNie zamierzam nikogo "hejtować", ani krytykować. Po prostu zauważam, że wena twórcza, to akurat bardzo zdradliwy twór. Czasem prognozy nie dochodzą do skutku i wtedy po prostu trzeba to zaakceptować. Komentarze, których Autorzy stwierdzają, że Shadoweed "ma ich w dupie", "zaniedbuje bloga", "ociąga się", to tylko niepotrzebna i jeszcze bardziej demotywująca presja. Jestem skłonna przypuszczać, że ta presja będzie miała wpływ na kolejny rozdział, który wypuści Autorka historii, a wtedy pewnie znowu znajdzie się miliony "znawców", którzy znów będą krytykować, tym razem jakość rozdziału.
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno, bo umknęło mi to. Drogi Anonimie, który zarzuca mi bycie "gimpem", zapewniam Cię, że nim nie jestem. Kulturalnie wymieniam poglądy (przynajmniej z mojej strony jest to kulturalne), zgodnie z moimi przekonaniami. Nikogo nie "hejtuję", a jedynie przedstawiam sytuację od strony osoby, związanej zawodowo z pisaniem. Odwiedzając różne blogi i czytając historie w nich zawarte, odczuwam więź z niezależnymi twórcami i jestem w stanie ich zrozumieć. Nie mogę zgodzić się z tym, co mi, drogi Anonimie, zarzucasz, jakobym "odpowiadała hejtem na hejt". Być może wynika to właśnie z więzi, którą odczuwam przy czytaniu opowieści niezależnych twórców, ale po prostu staram się bronić tych, którym zarzuca się zwykłe niedbalstwo. Z poważaniem, R.I
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńdroga autorko, powiem jedno opowiadanie jest genialne, przeczytałam całość w dwa dni, nic innego mnie nie obchodziło.... postacie są fantastyczne, Nataniel jest takim słodkim chłopcem, a Makador och świetnie wychodzi jak jest taki okrutny, choć lubię go jak jest miły, trochę żal mi Gabriela, ale zobaczył, że u Cyjana to miał luksusy, ciekawi mnie kiedy Demanse pozwoli Arkade zobaczyć się ze swoim smokiem... już się nie mogę doczekać nowego rozdziału...
Multum weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Ludzie, serio ? Niektóre osoby po prostu przesadzają. Weźcie pod uwagę, że Autorka ma też swoje życie i nie będzie ciągle myślała nad tym, kiedy to ma dodać rozdział. Pisanie nie jest łatwe, a szczególnie pisanie dobrych opowiadań. Trochę cierpliwości i kultury, bo są autorki które naprawdę mają czytelników gdzieś i nie dodają rozdziału nawet przez rok. A tu minęło kilka miesięcy. Jeśli podoba wam się opowiadanie to jaki macie problem żeby poczekać? Jeszcze takie obrażanie Shadoweed jest naprawdę szczeniackie. Nie robicie jej łaski, że to czytacie.
OdpowiedzUsuńNo cóż, chyba nadeszła pora na interwencję…
OdpowiedzUsuńMoi Serdeczni (i mniej serdeczni) Czytelnicy, chciałbym, żebyście zrozumieli moje stanowisko. Chociaż nie, chyba wymagam zbyt wiele… Żebyście spróbowali zrozumieć – tak lepiej.
Dlaczego w ogóle piszę? Oczywiście dlatego, że to lubię. Ale chyba u każdego autora przychodzi taki okres, kiedy mu się zwyczajnie nie chce. Tak, nie chce mi się. Nie mam czasu, ale kiedy już go mam, wolę się opierdalać i nie robić nic, kiedy mogę pisać rozdział. Zwyczajnie – nie chce mi się.
Czy szukam usprawiedliwienia? Nie. Jestem przekonana, że usprawiedliwiać się nie muszę, bo ani kasy, ani jakichś szczególnych zaszczytów z publikowania nie czerpię.
Czy jest mi przykro? Oczywiście. Szanuję Was wszystkich (nawet tych średnio miłych) i naprawdę chciałabym, żebyśmy wszyscy, łącznie ze mną, byli zadowoleni, ale tak się nie stanie, jeśli będę pisać na siłę. Nie chcę, żeby przymus i presja odebrały mi całą radość z pisania. Mnie też się coś chyba należy, nie?
Teraz można mi śmiało wytknąć, że już lepiej by było, gdybym nic nie dodawała, skoro mam to robić, kiedy mi się zachce. Serio? A co, jeśli ja chcę dodawać? Zabroni mi ktoś?
Nikogo tu na siłę nie trzymam. Jeżeli komukolwiek nie odpowiada moja niesystematyczność, to życzę szerokiej drogi. Ani ja nie robię łaski Wam, ani Wy nie robicie jej mnie. Każdy z nas czerpie z tego jakąś korzyść – cieszmy się i radujmy.
Nie kłóćmy się, nie dzielmy i nie obrażajmy. I najważniejsze – szanujmy się.
A rozdział będzie, jak mi się zachce go napisać. Pozdrawiam!
Jesteś jedną z nielicznych osób, która pisze dobre Yaoi(w większości tego typu opowiadań jest sam seks) i dlatego mogę czekać na rozdział nawet rok(na rozdział w opowiadaniu uczeń heksy czekam już 2)
UsuńŻyczę dużo weny i motywacji do pisania ;*
TY masz szacunek do czytelnikow? Chyba sobie kpisz. Jestes jedna z najbardziej niekulturalnych autorek jakie znam. Poczytaj swoje odpowiedzi na dole. ,,Przeniescie na prywatne forum jesli laska... Wystarczy syfu w komentarzach" I Ty chcesz zeby ludzie Cie traktowali z szacunkiem? Najpierw naucz sie co oznacza to slowo.
Usuń,,Przeniescie na prywatne forum jesli laska... Wystarczy syfu w komentarzach" - Shadoweed tak napisała, gdyż rzeczywiście jej naspamiłam z Sunrise. Biorąc pod uwagę ilość spamu, to chyba nawet zaraz pousuwam moje stare komy... To blog Shadoweed. Ona tu rządzi, a my powinniśmy się cieszyć, że udostępnia nam swoje opowiadania. Rozumiem, że niektórzy się upominają o rozdziały, gdyż ja sama wielokrotnie pytałam bloggerów, kiedy będzie notka... Płacisz autorce za rozdziały? Wątpię. Napisała: ,,rozdział będzie, jak mi się zachce go napisać". Może łaskawie napisałbyś miłe, ciepłe słowa zachęty, aby jej się zachciało, zamiast siedzieć na dupsku i żądać?
UsuńKochana Shadoweed - mogę czekać jeszcze pół roku, rok, dwa lata... no, z dekadą będzie ciężko, ale się postaram :) Rozdziały pisane na siłę nie są żadnym rozwiązaniem. Moja cudowna Autorko, jestem wierną czytelniczką i będę czekać oraz trzymać kciuki, abyś miała motywację i siłę, by doprowadzić historię do końca. Hejterami się nie przejmuj... ale Ty chyba już o tym wiesz :)
Serdecznie Cię pozdrawiam,
Sarabeth M.
Ale nas olewasz. Coz skoro nie chce ci sie prowadzic bloga to czemu go nie skasujesz? Jestes nieslowna i to bardzo. Ciekawe czy w stosunku do osob ci znajomych tez taka jestes bo w stosunku do swoich czytelnikow nie masz ku temu oporow. Mozesz oskarzac mnie o "hejtowanie" ale co poradzic. Pol roku sie szybko zbliza a tu nadal nic.. matura i koniec roku szkolnego dawno minely a nawet z leniem gigantem gdybys napisala choc 3 zdania dziennie to juz bys miala conajmniej 1 rozdzial.. pozdrawiam Hikari
OdpowiedzUsuńNie wysilaj się, bo i tak nic sensownego Ci z tego nie wychodzi. Zajmij się sobą - myślenie nie boli.
UsuńJa mam gigantycznego lenia, a slowo gigantyczny zobowiazuje.
UsuńCzlowieku - czytelnik to obca osoba. Jak mozesz porownywac go ze znajomymi?
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że pojawi się już niedługo. :) Opowiadanie genialne! Uwielbiam takiego uległego Natanielcia. <3
OdpowiedzUsuńJuż prawie pół roku... Szkoda, bo opowiadanie jest naprawdę dobre. Zajrzę jeszcze czasem, może jednak coś się kiedyś pojawi...
OdpowiedzUsuńWiele opowiadań w taki sposób się "kończyło". Kiedy już pół roku nie ma notki, to znaczy że może jej nie już nie być wcale. Fajnie, gdyby z tym blogiem tak nie było, mam nadzieję, że notka się pojawi, chociaż codzienne zaglądanie tutaj, jak jeszcze do niedawna robiłam, chyba nie ma sensu.
Przyznam, że jestem trochę rozczarowana, bo po tym, jak zawiesiłaś bloga i wróciłaś do niego po czasie, myślałam, że doprowadzisz tę historię do końca bez długich przerw. Jednak rozumiem, każdy może stracić wenę i chęć do pisania.
No cóż... Życzę, żeby wena w końcu wróciła. Raczej nie zajrzę tu w najbliższym czasie, dlatego wszystkiego dobrego. Mam nadzieję, że tu wrócisz kiedyś tam.
Jeb! Pach! Łubudu!
OdpowiedzUsuńTaki odgłos wydaje równe pól roku bez rozdziału =D