-Znasz sposób, aby przywrócić moją pamięć?- Zapytał
złotowłosy, a jego puste jak dotąd oczy niemal niedostrzegalnie zalśniły
nadzieją.
Reavmor uśmiechnął się z satysfakcją i teatralnie westchnął, odwracając głowę.
Reavmor uśmiechnął się z satysfakcją i teatralnie westchnął, odwracając głowę.
-Oczywiście.- Przyznał po chwili, nie zaszczycając nowego spojrzeniem.- Ale w tym domu nie ma nic za darmo, złotko.
Młody demon spojrzał na harpię z determinacją.
-Zrobię, co chcesz.
Gabriel zaśmiał się cicho i patrząc na jego twarz, zaczął iść w jego kierunku. W końcu usiadł obok niego na krawędzi łóżka. Przejechał palcem po drobnym ramieniu chłopaka. Skórę miał bardzo miękką, prawie tak zadbaną jak Reavmor. Był bardzo atrakcyjny i pięknie zbudowany.
-Powiem ci wszystko, jeśli mi się oddasz.- Zaproponowała harpia, spoglądając na zaskoczonego lekko młodzieńca.- To jak będzie?
-Zrobię, co chcesz.
Gabriel zaśmiał się cicho i patrząc na jego twarz, zaczął iść w jego kierunku. W końcu usiadł obok niego na krawędzi łóżka. Przejechał palcem po drobnym ramieniu chłopaka. Skórę miał bardzo miękką, prawie tak zadbaną jak Reavmor. Był bardzo atrakcyjny i pięknie zbudowany.
-Powiem ci wszystko, jeśli mi się oddasz.- Zaproponowała harpia, spoglądając na zaskoczonego lekko młodzieńca.- To jak będzie?
Gabryś lubił być na górze, niestety z Cyjanem nie miał
na to najmniejszych szans. Starał się więc korzystać, gdy tylko mógł. A już
sama myśl o wijącym się pod nim z rozkoszy chłopaku napawała go rozkoszą.
-Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz?
-Jeśli nie uwierzysz, to się nie dowiesz.
Reavmor nie musiał długo czekać, żeby młodziutki demon wpił się w jego usta z pasją.
Gabriel powoli kończył się ubierać. Uśmiechał się do siebie, właśnie takiej władzy potrzebował. Naciągnął na siebie czarny kostium.
-Teraz twoja kolej.- Usłyszał głos drugiego i
uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Masz jakąś moc magiczną?- Zapytał po chwili.
Demon przytaknął.
-Nie wiem, po co o to pytam...- Szepnął Gabriel,
opadając zmęczony na posłanie.- W nocy przyjdę pod twoją komnatę, bądź
przygotowany. A teraz pozwól mi się wyspać, jeśli chcesz, możesz się do mnie
przytulić.- Zaśmiał się cicho.
Młodzik położył się obok niego i niepewnie położył
głowę na jego piersi. Reavmora trochę to zaskoczyło, ale nie odepchnął go. W
sumie, ten nowy nie był taki zły. Jego spokojny oddech go usypiał, nie opierał
się temu. Niedługo później obydwoje zasnęli. Za kilka chwil drzwi uchyliły się
lekko, a zza nich wyłonił się Cyjan. Zerknął z niedowierzaniem, ale i
rozczuleniem na tulącą się przez sen parę niewolników. Pokręcił głową z
uśmiechem i zostawił ich samych. Nie zamykał już drzwi na klucz.
Czas mijał nieubłaganie, a do wyjazdu demona pozostały jedynie dwa dni. Demasse, jak na utalentowane stworzenie przystało, zdołał w końcu pojąć istotę magii natury i władał nią z całkiem niemałą precyzją, choć niejednokrotnie jeszcze popełniał błędy. Problem leżał w tym, że był tak wyczerpany magicznie, że nie potrafił z siebie wykrzesać już żadnej energii, co uniemożliwiło mu dalsze ćwiczenia. Musiał regenerować się przed najbliższy czas, żeby przywrócić w siebie pokłady energii natury, bez nich nie mógł się nigdzie ruszyć. Trzęsienia ziemi spotężniały i stały się dłuższe niż wcześniej. Bariera ochronna skorupy ledwo wytrzymywała ciągłe napięcia. Almagedor mógł spocząć w gruzach praktycznie w każdej chwili, dlatego demon nie mógł ryzykować przedłużania przygotowań. Niewiele czasu spędzał z Natanielem, bardzo ciężko trenował. Niewolnik nauczył go wszystkiego, co sam wiedział, a było tego sporo. Demasse miał coraz większe obawy, co do powodzenia misji, także co do jej sensu. Gryzło go sumienie za każdym razem, gdy spoglądał na Arkade, czym bardzo się martwił, bo nigdy by nie pomyślał, że nie będzie chciał sprawiać mu przykrości. Los bywał przewrotny. Niemożność dalszego treningu sprawiała, że demon nie mógł odwrócić od tego myśli, chociażby przez wysiłek. Przesiadywał w bibliotece i starał się unikać przyjaciół, gdyż z pewnością coś podejrzewali. Tak było i tego dnia, do chwili, aż znudziła mu się czytana książka. Nie mógł skupić na niej wzroku. Pokierował się do sypialni, nie do końca wiedział, co innego mógł ze sobą zrobić. Otworzył drzwi i zerknął na niewolnika, rozłożonego wygodnie na jego łóżku i czytającego jakąś grubą księgę.
-Przepraszam.- Szepnął Nataniel, zaraz wstając z
łóżka, robiąc miejsce demonowi, wygładzając jeszcze jedwabną pościel.
Demon pokręcił głową z lekkim uśmiechem, Arkade
doprawdy bywał rozczulający. Przecież pozwolił mu spać w swojej sypialni, a
mimo to, chłopak się obawiał. Pociągnął go na łóżko z powrotem i zamknął jego
talię w uścisku silnych ramion.
-Co tam czytasz?- Zapytał, całując go pieszczotliwie
za uchem.
Młodzik mruknął coś uspokojony i z wdzięcznością
przyjął gest.
-Dzieje Almagedoru.- Odparł, spoglądając na twarz
właściciela.
Demon zaśmiał się przekornie.
-A od kiedy ciebie interesuje Almagedor?- Zakpił
Demasse, ale zaraz westchnął przeciągle i położył się wygodniej na poduszkach,
przyciągając chłopaka bliżej.
Spojrzał na jego odkrytą łopatkę i pogłaskał
delikatnie miejsce, gdzie znajdowała się pieczęć. Arkade spiął się, czując
dotyk w tej okolicy. Nie lubił, kiedy demon przypominał mu o tym, ale nie
protestował. Przymknął nieznacznie powieki i starał się rozluźnić.
-Źle ci, kiedy jej dotykam?- Zapytał łagodnie demon,
przenosząc dłoń na policzek chłopca.- Co, maleńki?
-Nie…- Odparł Arkade.- Tylko trochę dziwnie się wtedy
czuję.
-Należysz do mnie.- Szepnął Demasse w lekko uchylone
usta Nataniela, potem spojrzał na niego z pożądaniem.- Bądź z tego dumny.
Demon zbyt długo go nie miał, by opierać się swoim
pragnieniom. Delikatnym ruchem zdjął z niego krótkie spodenki, razem ze skąpą
bielizną, odsłaniając kusząco zaokrąglone biodra. Nataniel nie protestował, jak
przystało na grzeczną zabawkę. Pozwalał się całować i pieścić, oddychając coraz
łapczywiej. Jęknął coś do ucha demona, jednak właściciel nie zwrócił na to
szczególnej uwagi. Znał jego ciało, wiedział, co zrobić, żeby samymi słowami
doprowadzić go do skraju rozkoszy. Pocałował głęboko drżące z podniecenia wargi
i zaśmiał się cicho, widząc proszącą minę kochanka. Uwielbiał, kiedy skomlał o
pieszczoty, wił się podniecony, a mimo to nie mógł nic z tym zrobić. Skarciłby
go surowo za każdą próbę ulżenia sobie. Chciał, żeby młodzik poczuł, jak
wszystko zależy od niego, oddał mu się całkowicie. Spoglądał na niego
lubieżnie, wsuwając palce do jego ciasnego wnętrza. Arkade jęknął z
przyjemności, a demon natychmiast przestał.
-Cicho.- Rozkazał z
przekornym uśmiechem. Chciał go dręczyć i wiedział doskonale, jak to
robić.
Na powrót zaczął wsuwać palce w ciasne wnętrze
niewolnika, jednocześnie obracając go na brzuch i językiem kreśląc linie na
jego plecach. Gdy chłopiec jęknął po raz kolejny, nie mogąc już wytrzymać,
demon zatkał mu usta dłonią i klepnął za karę w kształtne pośladki.
-Powiedziałem, cicho.- Szepnął mu jeszcze do ucha.
-Panie.- Pisnął chłopiec, wiedząc, że nie da rady
spełnić jego rozkazu. Chwilę potem jęknął ponownie, gdy palce demona trafiły w
bardzo wrażliwe miejsce w jego wnętrzu.
Demon pokręcił tylko głowa i wsunął rękę pod niego,
musnął delikatnie jego nabrzmiałą męskość, przewrócił na plecy. Pstryknął
palcami, a w jego dłoni spoczęła cienka, czerwona wstążka. Arkade zerknął na nią z obawą, wiedząc już,
co jego pan zamierzał z nią uczynić. Zacisnął mocno uda, by tylko mu na to nie
pozwolić, jednak Makador bez trudu rozłożył jego nogi i wprawnie związał jego
męskość, uniemożliwiając mu dojście.
-Niegrzeczny.- Szepnął mu jeszcze do ucha i przygryzł
je delikatnie, z zadowoleniem obserwując zaczerwienione policzki niewolnika.
Wsunął palce z powrotem do jego wnętrza, położył jego
dłoń na własnym, związanym przyrodzeniu i nakazał się pieścić. Chłopak zaczął
się delikatnie masować, jęcząc bez przerwy z ogromnej przyjemności. Czuł, jak
podniecenie powoli odbiera mu świadomość i racjonalne myślenie. Wszystko
pokryte było jakąś dziwną mgłą, niewyraźne, a chłopiec odczuwał tylko
rozkosz. Demon uśmiechnął się lubieżnie
i zsunął delikatnie spodnie, razem z bielizną. Koszuli już od dawna nie miał.
Przyciągnął chłopaka do swojego krocza.
-Już.- Pogonił go i mruknął zadowolony, gdy niewolnik
niepewnie polizał czubek jego męskości. Zawstydzenie na jego twarzy i ta urocza
niepewność wynagradzały mu nieumiejętne pieszczoty. Złapał go za włosy
zniecierpliwiony i nadał szybszego tępa. Był naprawdę potężny, dlatego nie
wymagał, aby Arkade brał go całego w usta.
-Proszę.- Jęknął chłopiec, na skraju rozpaczy. Chciał,
żeby demon już go wziął.
Demon mruknął tylko zadowolony i odciągnął go od
swojego przyrodzenia.
-O co prosisz, skarbie?- Zapytał, patrząc prosto na
jego zawstydzoną twarz.
-Weź mnie.- Szepnął cicho chłopak, odwracając wzrok,
by tylko nie patrzeć na demona.
Ten uśmiechnął się z satysfakcją i odwrócił go od
siebie tyłem. Ramiona przyparł mu do materaca i zmusił, aby wypiął pośladki.
Przez chwilę podziwiał piękne ciało niewolnika, zaraz jednak oparł się
delikatnie o niego i zaczął mruczeć do wrażliwego uszka.
-Powiedz mi, kotku, kogo chciałbyś poczuć w sobie?
Arkade pisnął speszony i zaczerwienił się cały.
-Ciebie, panie.- Przyznał po chwili, niecierpliwie
ruszając biodrami.
-Na pewno?- Droczył się właściciel i nakierował
zwilżonego oliwką chłonka na dziurkę chłopca. Jeszcze nic nie robił czekał na
odpowiedz.
-Tak.
Demon złapał go mocno za pośladki i wszedł w niego
mocno, jednym, płynnym ruchem. Arkade zakwilił z ogromnej rozkoszy i
delikatnego bólu. Uwielbiał czuć się taki pełny w środku.
-Jeszcze?- Drażnił dalej Demasse, głaskając delikatnie
jego brzuch, zahaczając, niby przypadkiem, o wyprężoną męskość.
Arkade pisnął zrozpaczony, przekonany, że będzie
musiał błagać o każdy ruch demona. Poprosił znowu, jednak demon nie zamierzał
go dalej męczyć. Ruszył szybkim tempem, podtrzymując go delikatnie za pośladki.
Z zadowoleniem wsłuchiwał się w głośne jęki Arkade, jednak to było dla niego za
mało.
-Krzycz.- Rozkazał i z satysfakcją zaczął wysłuchiwać
zawstydzających krzyków niewolnika.
Nataniel opadł bezwładnie na poduszki, nie będąc w stanie wykonać ani jednego ruchu. W głowie kręciło mu się po przebytym orgazmie, nie potrafił nawet wykrzesać z siebie słowa. Demon za to patrzył na niego z pobłażaniem, pocałował go delikatnie w skroń i położył obok niego, przygniatając ciężkim ramieniem do materaca.
-Zmęczony?- Zapytał kąśliwie.
Arkade spojrzał na niego tylko półprzytomny. Wyglądał
teraz jeszcze bardziej kusząco niż zwykle, taki bezbronny i zmęczony całą tą
rozkoszą. Oprzytomniał dopiero, gdy poczuł, jak z jego wnętrza zaczyna wypływać
białe nasienie. Pisnął speszony i zarumienił się cały, starając się unikać
wzroku właściciela.
-Mogę pójść do kąpieli?
Demon kiwnął głową i puścił go. Gdy tylko chłopiec
wstał, poczuł jak nogi się pod nim uginają i upadł z powrotem w objęcia
właściciela.
-Chyba jednak będę musiał ci pomóc.- Stwierdził demon,
jeszcze się nie ruszając. Pogładził niewolnika po żebrach, ani trochę nie
przejmując się jego skrępowaniem.
-Panie.- Jęknął speszony Nataniel, uciekając
nieporadnie przed dotykiem mężczyzny.
-Nie wstydź się. Nie ma na twoim ciele nic, czego bym
nie widział, albo nie dotykał.
Słowa Demasse przyniosły jednak odwrotny skutek, a sam
czarnowłosy miał coraz większą ochotę na powtórkę. Wiedząc jednak, w jakim
stanie znajdował się jego niewolnik, po prostu porwał go na ręce i pokierował
się do łazienki. Odkręcił ciepłą wodę i ułożył chłopaka delikatnie w wannie.
-Nie utopisz się?- Zapytał, kucając przy nim i
głaskając delikatnie wilgotny policzek.
-Chyba nie.
Demasse wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Chciał wziąć
prysznic, ale z daleka od młodzika, bo był pewien, że dłużej nie wytrzyma i
weźmie go drugi raz. Bycie demonem miało swoje niewątpliwe przekleństwa. Wszedł
do jednej z łazienek, po drodze zabierając ze sobą kilka ubrań. Rzucił je
gdzieś na wieszaki i już po chwili z resztek podniecenia obmywała go chłodna
woda. Po jakimś czasie wyszedł rozluźniony i pierwszym, co z niezadowoleniem
zauważył, była rozradowana twarz Venoma i burza czerwonych, kręconych włosów
wokół niej.
-Udane pieszczoty?- Zapytał rozbawiony Cyjan,
spoglądając na demona, odzianego jedynie w luźne spodnie.
Ten prychnął.
-Jak najbardziej.- Przyznał, zaraz jednak spojrzał na
niego podejrzliwie.- Co cię tutaj sprowadza?
Wampir pokręcił głową.
-Nie widziałem cię od tygodnia, zaczynałem się
martwić.- Wyjaśnił z szerokim uśmiechem.- Ale widzę, że nic ci nie jest, więc
możemy się napić po lampce winka.
Pstryknął palcami, a w jego dłoni ukazało się bardzo
stare, wytrawne wino.
-To jak, twoje zdrowie?
Demon zastanawiał się przez chwilę, ostatecznie
doszedł do wniosku, że odrobinka nie zaszkodzi.
-Właśnie, nie miałem okazji ci powiedzieć, bankiet za tydzień.- Rzekł Cyjan, zaczynając trzecią butelkę wina.- Nie przyjmuję odmowy.
-Nie ma mnie.- Odparł demon, mając już w głowie gotową
wymówkę. Król miał zaświadczyć o prawdziwości jego słów.
Cyjan zmrużył oczy.
-A gdzie się wybierasz?
-Szkolenie dyscyplinarne, nic wielkiego.- Rzekł demon
ze stoickim spokojem.
Wampir wzruszył ramionami, zaraz jednak wpadł na
ciekawy pomysł. Uśmiechnął się mimowolnie.
-Cóż, chyba nie chcesz zostawić Nataniela samego w tej
wielkiej rezydencji?
Demon zmarszczył brwi i prychnął na wampira.
-Masz nadzieję, że powierzę go tobie, tak?- Bardziej
stwierdził niż zapytał.
-Nie nalegam, choć wiesz, że dobrze bym się nim zajął.
Mężczyźni spojrzeli na sylwetkę, która właśnie
wyłoniła się zza drzwi biblioteki. Nataniel zerknął niepewnie na dwójkę,
przeprosił spłoszony i miał zamiar wyjść. Ta sytuacja bardzo kojarzyła mu się z
tą ostatnią, kiedy to został surowo ukarany przez demona.
-Natanielku, czekaj.- Poprosił Cyjan, gestem ręki
zamykając drzwi przed jego nosem. Trochę się zdziwił, że Makador odblokował
barierę, ale nie zaprzątał sobie tym głowy zbyt długo.- Powiedz mi, kruszynko,
nie zechciałbyś może na czas nieobecności twojego pana zostać u mnie?
Demon zmarszczył brwi jeszcze bardziej, widząc
proszącą twarzyczkę swojej zabawki.
-Chodź do mnie.- Rozkazał mu i przygarnął do siebie,
gdy usiadł mu na kolanach.
-Makadorze.- Wtrącił znowu Cyjan.- Przecież nie
pozwolę, żeby stała mu się krzywda. I nie tknę go, obiecuję. Zobacz, jak mu
zależy.- Wskazał na Nataniela.
W sumie sam do końca nie wiedział, dlaczego chciał go
zabrać pod swój dach. Dla Cyjana przyjemnością było samo oglądanie tak pięknego
stworzenia, nie musiał go dotykać, żeby czerpać z tego korzyści. Nie mówiąc już
o tym, że po prostu lubił Natanielka i chciał, żeby miło spędził ten czas. No i
Gabriel byłby szczęśliwy. A więc same pozytywy!
Demon skarcił się w myślach, orientując się, że
właściwie nie ma nic przeciwko temu. Dręczyła go tylko myśl, że na stanowczo
zbyt wiele swojej zabawce pozwalał. Z drugiej strony, nie bardzo wiedział, jak
ma mu wynagrodzić fakt, że maił zamiar porwać jego ojca.
-Obiecaj, że będziesz grzeczny.- Zażądał jedynie,
spoglądając w pełne radości oczy niewolnika. Był wściekły na Cyjana. Powoli
zaczął się orientować, że coraz trudniej jest mu odmówić Natanielowi
czegokolwiek. To było doprawdy niepokojące.
-Obiecuję.- Odparł od razu chłopiec, tuląc się w
podziękowaniu do swojego pana.
Dwa dni minęły niczym dwie minuty, a demon nawet się nie spostrzegł, kiedy stał już przy bramie Venoma. Patrzył teraz na swojego niewolnika, wiedząc, że rusza w podróż, żeby go skrzywdzić, ale nie miał wyboru.
-Bądź posłuszny Cyjanowi i nie sprawiaj kłopotów.-
Zaczął.- Jeżeli się dowiem, że tak nie było, czeka cię surowa kara.- Mówił
dalej.- Dbaj o siebie, żebym nie musiał cię ukarać za brak szacunku do mojej
własności. I bądź ostrożny, nie chcę, by stała ci się krzywda, rozumiesz?
-Rozumiem, panie.- Szepnął chłopiec. Wcale nie chciał,
żeby demon go zostawiał, było mu nawet trochę smutno z tego powodu.
-I żebyś przypadkiem w połowie drogi na Almagedor nie
zmaterializował się na statku.- Wyszeptał mu jeszcze do ucha.- Bo tym razem nie
odpuściłbym ci tak łatwo.
-Tak.- Szepnął chłopiec, rumieniąc się obficie.
Faktycznie, tamten pomysł był naprawdę głupi, a demon miał prawo mu teraz nie
ufać. Uśmiechnął się delikatnie, gdy Demasse pocałował go mocno w usta.- Panie?
Właściciel spojrzał na niego wyczekująco.
-Będę tęsknił.- Przyznał zażenowany, nie wiedząc, jak
zareaguje demon.
Ten pogłaskał go po jasnych włosach.
- Gdy wrócę, nadrobimy zaległości.- Rzekł z lekkim
uśmiechem, podszczypując delikatnie jego pośladek.
Chwilę potem się odsunął i spojrzał na Cyjana.
-Jeżeli go nie dopilnujesz.- Zaczął, mrużąc
podejrzliwie powieki.- Bądź pewien, że zapłacisz za to wysoką cenę.
Venom tylko zaśmiał się radośnie i poklepał
przyjaciela po ramieniu.
Tuż po złożeniu przysięgi u Kapłaństwa, demon ruszył do portu. Wybrał niepozorną łódź, miała za zadanie nie rzucać się w oczy i świetnie mogła się w tej roli sprawdzić. Westchnął głęboko. A więc zaczęło się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz