czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział 64 - "Ulubieniec"


Arkade niepokoił się coraz bardziej z każdym miniętym korytarzem. Zawahał się chwilę, stając przed stromymi schodami prowadzącymi na dół, zaraz jednak podążył dalej za właścicielem, rozglądając się nerwowo. Znał tą drogę, prowadziła do podziemi… Zatrząsł się niespokojnie, niemal czując pieczęć na swojej łopatce. Czy demon chciał mu nałożyć kolejną?

- Panie, dokąd idziemy? – zapytał w końcu, gdy jego oczom ukazały się lochy.

Przełknął ślinę i odwrócił wzrok, widząc stare kości leżące za kratami. Nawet nie potrafił sobie wyobrazić, jak czuła się istota skazana na śmierć w takim miejscu.

- Przecież wiesz – odparł zimno demon, nie odwracając się.

Nie chciał, żeby chłopak widział jego kpiący uśmiech. Wolał utrzymać go w niepewności i sprawdzić, czy będzie posłuszny. W razie, gdyby okazało się inaczej, miał w zanadrzu stosowną karę.  Wyszczerzył się jeszcze szerzej, hamując chichot.

- Ale, po co tam idziemy? – spanikował chłopiec, przystając w miejscu i nieśmiało łapiąc za skraj rękawa mężczyzny, chcąc, by się zatrzymał.

- Zobaczysz – rzekł właściciel, unosząc brwi w wyczekującym geście, dając młodzikowi do zrozumienia, że ma go puścić.

- Ale...  – pisnął Arkade, zabierając drobną dłoń. – Przecież byłem grzeczny, nie chcę tam iść.

- Owszem, byłeś. – przyznał demon, chwytając niewolnika za podbródek, by spojrzeć mu głęboko w oczy. – Teraz nie jesteś – syknął.

Nataniel odwrócił wzrok, czując, jak łzy napływają mu do oczu.

- Ja tylko… Przecież nie zasłużyłem na karę – wyszeptał płaczliwie, nie wiedząc już, co robić. Myśl o nałożeniu kolejnej pieczęci była  dla niego nie do zniesienia.

- Ja o tym decyduję. Pójdziesz sam, czy mam ci pomóc?

Demon patrzył wyczekująco na niewolnika, zastanawiając się, co zrobi. Uśmiechnął się delikatnie, widząc, że chłopak rusza naprzód. Czyli obejdzie się bez kary… Szkoda.

Młodzik nie miał nic do stracenia, w innym wypadku właściciel i tak zaciągnąłby go tam siłą. Szedł więc posłusznie, co chwile ociekając mokre od łez policzki. Starał się, był grzeczny. I co miał dostać w zamian? Czy demon naprawdę był potworem, żeby bez powodu zrobić mu coś takiego? Zwątpił we wszystko, co powiedział mu Demasse. Niezależnie od tego, jak bardzo byłby posłuszny, mógłby chodzić za nim na kolanach, a i tak wszystko zależałoby wyłącznie od jego kaprysu.

Zamarł, gdy stanął przed potężnymi, stalowymi wrotami, a mechanizm w kształcie dwunastoramiennej gwiazdy zaczął się obracać, otwierając je. Przełknął słone łzy, gdy demon popchnął go do przodu. Nie miał już sił na to wszystko patrzeć.

Makador pokręcił głową z dyskretnym uśmiechem, podchodząc do ołtarza stojącego w samym środku kręgu. Przywołał chłopaka gestem dłoni, mając coraz większą ochotę wybuchnąć śmiechem. Słyszał jego myśli i zdawał sobie sprawę z tego, że Arkade pała teraz do niego prawdziwą odrazą. Jakże młodzik się mylił, co do jego intencji… Gdy tylko podszedł, złapał go pod pachami i usadził na kamiennym stole. Westchnął, słysząc, że płacze coraz głośniej.

- Będzie bardzo bolało? – zapytał Nataniel, zamykając oczy, trzęsąc się ze strachu i przejęcia.

- Nie sądzę – mruknął demon, pstryknięciem palców przywołując mały, emanujący intensywnym światłem  lampion.

Składał się ze złotej, bogato zdobionej obudowy i szklanej, przezroczystej bańki, znajdującej się w środku. Wyszeptał nad nim kilka niewyraźnych słów i czekał, aż ten zgaśnie. Gdy tak się stało, pojawił się na nim czarny symbol, a Demasse zerknął na podopiecznego.

Chłopiec nie patrzył na to, co robił demon. Był pewien, że za chwilę zostanie obdarty z kolejnej cząstki siebie. Oparł czoło o przykulone do siebie kolana i wybuchł głośnym płaczem. Dlaczego właściciel mu to robił?

Demon zatrzymał na nim wyczekujące spojrzenie, jednak Arkade nie zwracał  najmniejszej uwagi na to, co się działo. Nie sądził, że zwykła myśl o nałożeniu kolejnej pieczęci może doprowadzić go do takiego stanu. Westchnął, podchodząc do niego bliżej i łapiąc delikatnie za podbródek, by podniósł na niego wzrok. Zawahał się, widząc jego przepełnione rozpaczą oczy, całe czerwone, wilgotne, otoczone podpuchniętymi powiekami. Poczuł dziwne ukłucie na sercu, orientując się, że to on doprowadził go do takiego stanu. Pogłaskał delikatnie mokry od łez policzek.

- Możesz już przestać płakać – szepnął. – Nie mam zamiaru cię karać.

Chłopiec tylko pisnął coś przestraszony. Nie wierzył mu, nie chciał.  Przecież był niczym, zwykłą zabawką, z którą można było zrobić wszystko… Dlaczego właściciel miałby sobie odmówić przyjemności?

Demon stał przez chwilę, nie do końca wiedząc, jak go uspokoić. Nie sądził, że tak się przerazi. W końcu sam sobie wydedukował, że czeka go coś złego.

- Natanielu, uspokój się – rzekł łagodnie, ale i stanowczo. – Nic ci nie grozi, rozumiesz?

Obserwował uważnie oczy chłopca i z ulgą zauważył, że panika ustępuje miejsca zdziwieniu. Odsunął się trochę, zawiedziony obrotem wydarzeń. Myślał, że niewolnik pamiętał jego obietnicę, najwyraźniej się pomylił.

- Nie? – zapytał cicho chłopiec, drżąc z przejęcia na całym ciele, dalej nie do końca wierząc w słowa mężczyzny.

- Nie wiesz, że swojemu panu trzeba ufać? Już ci kiedyś powiedziałem, że nie skrzywdzę cię bez powodu. Dlaczego pomyślałeś, że mógłbym zrobić inaczej?

- Ale… Dlaczego mnie tutaj zabrałeś?

- Na lekcję, mój drogi.

Arkade chwilę wpatrywał się w twarz właściciela, po czym rozpłakał się już na dobre. Tak bardzo mu ulżyło. Makador pokręcił głową z uśmiechem, widząc to i poczochrał delikatnie włosy młodzika.

- Uspokój się, zaraz zaczniemy.

 

Gabriel może i był dumny, możliwe, że również odrobinkę lekkomyślny, ale nie głupi. Wiedział, że nie może sobie tak po prostu zamieszkać w burdelu i nie robić absolutnie niczego, co byłoby związane z burdelem, chociaż taka opcja najbardziej mu odpowiadała. Zastanawiał się, co będzie, jeśli w ogóle nie pójdzie do Karo, bo jakoś nie wierzył, żeby tamten dał mu spokój raz na zawsze i zrezygnował z zysków. Z drugiej strony nudziła go ta bezczynność i chciał, żeby sytuacja stała się jasna.

Dlatego też podążał teraz prosto do gabinetu Sylvia, zdeterminowany, aby wszystko wyjaśnić. Sam się sobie dziwił, ale czuł lekki niepokój i coś na kształt zdenerwowania. Nie wiedział, czy wynikało to z faktu, że będzie musiał wybaczyć mu to, jak podle go potraktował, czy to, że miał spalić za sobą wszystkie mosty.

Zmarszczył brwi w wyrazie zdziwienia, gdy na końcu korytarza dostrzegł znaną mu, smukłą sylwetkę, a raczej kaskadę jej długich, pięknie pofalowanych włosów w kolorze indygo. Dopiero później zwrócił uwagę na urodziwą, młodzieńczą twarz o delikatnych, a za razem intrygująco ostrych rysach.

Co tutaj robił były niewolnik Demasse? Jak mu tam było, Kastijan?   Czyżby Karo był jego panem? Uwadze harpii nie uciekła również wilgotna od potu, zaróżowiona skóra i nieład na głowie. No tak, burdel do czegoś zobowiązywał. Wychodził od Silvia?

Reavmor nawet nie zauważył, kiedy minął znajomego w korytarzu i stanął przed drzwiami gabinetu swojego szefa. Westchnął głęboko i nacisnął żelazną klamkę, chwilę potem wchodząc do środka.

Tak, jak podejrzewał, zastał Sylvia zapinającego leniwie koszulę. Był odrobinę potargany i wyglądał na bardzo zadowolonego. W sumie, nie dziwił mu się, były Demasse robił wrażenie istoty stworzonej do łóżka. Odkaszlnął krótko i zerknął na wpatrującego się teraz w niego pracodawcę.

- Był chociaż dobry? – zapytał, nie do końca wiedząc, jak zacząć.

Karo uniósł brwi, uśmiechając się kpiąco.

- A co? Chcesz wiedzieć, czy lepszy od ciebie?

- Może…

- Lepszy – przyznał sutener, uśmiechając się przekornie. – Ale jak się postarasz, to nadrobisz. Dlaczego tu jesteś? – zmienił temat.

Gabriel prychnął z oburzeniem. Jeszcze nigdy nie usłyszał, żeby był od kogoś gorszy w łóżku. To była jawna zniewaga!

- Wyczułem podstęp – mruknął, mrużąc podejrzliwie oczy. – Bo nie wierzę, żebyś tak po prostu pozwolił mi niczego nie robić.

Co takiego miał tamten, czego nie miał on?

- Mądry chłopiec – pochwalił go Sylvio. – Szykuję dla ciebie klienta, który nauczyłby cię pokory. Chyba, że już się nie gniewasz?

- Nauczył w jakim sensie? – zapytał Gabriel, chcąc wybrać bardziej opłacalną wersję.

- Bolesnym.

A jednak Karo był podłą świnią bez krzty empatii! Nienawidził go coraz bardziej i nie wyglądało na to, by cokolwiek miało się zmienić. I dlaczego, do cholery,  ten zwyrodnialec uważał, że była zabawka Demasse była od niego lepsza w łóżku?! Przecież to nonsens! 

- Nie gniewam się – oświadczył tonem, który wybitnie nie pasował do treści wypowiedzi.

- Tak myślałem, że tylko się dąsasz – zaśmiał się szef i wstał od biurka. – Jeszcze mi za to podziękujesz, złociutki.

Reavmor spojrzał na niego z pobłażaniem, ale nic nie powiedział. Sutener mógł być pewien, że długo sobie poczeka na te podziękowania, zwłaszcza, że w ogóle nie doceniał jego talentu.

- Dobrze, poznałeś Ashae, on nauczy cię wszystkiego – rzekł Karo. – Powie mi, kiedy będziesz gotowy. Możesz już iść, chcę wziąć prysznic.

Gabriel prychnął coś pod nosem i odwrócił się w kierunku drzwi. I kiedy już naciskał klamkę, nie wytrzymał i spojrzał z wyrzutem na telepatę.

- Naprawdę był lepszy ode mnie? – zapytał od tak.

Karo wybuchł głośnym śmiechem, a Gabriel przez chwilę patrzył na niego dziwnie, po czym prychnął urażony i zatrzasnął za sobą drzwi. Co za podłość!

 

- Dobrze, zacznijmy od tego, czym jest pieczęć otwarcia – zaczął demon. – Dzieli się na dwa rodzaje skupione na przedmiotach nieożywionych – wyzwalanie i odwracanie blokady oraz jeden rodzaj skupiający przedmioty ożywione – odpieczętowywanie. Tutaj jest to bardzo ważne, na początku należy nauczyć się wyzwalania, potem niestandardowo przejść do pieczęci przedmiotów ożywionych, a dopiero na końcu do blokad.

- Myślałem, że pieczętowanie przedmiotów ożywionych jest trudniejsze…

- Wyjątek potwierdza regułę – wyjaśnił Demasse. – Pieczęcie trzeciego stopnia to już zaawansowane techniki, wymagające odpowiedniego otoczenia i przygotowanego stołu runicznego, dlatego tu jesteś.

- To trudne?

- Po tym, co mi pokazałeś ostatnio, zaczynam wątpić, czy cokolwiek będzie dla ciebie trudne – przyznał demon, mając na myśli ostatnią lekcję. – Nie wiem, czy jesteś tego świadom, ale raz już zrobiłeś coś na kształt połowicznego odpieczętowania.

- Wtedy, kiedy chciałem pomóc ojcu?

Mężczyzna przytaknął.

- A jakie ja mam pieczęci na sobie?

- Pierwsza to znamię niewolnika, piąty stopień, tak zwane klątwy. Druga to zniewolenie magiczne, czwarty stopień, pieczęć zamknięcia – powiedział. – Słuchaj uważnie. Zaczniemy od wyzwalania, to najprostszy z trzech rodzajów.

- Na czym polega?

- Wyzwalanie, w przeciwieństwie do odwracania blokady, nie usuwa pieczęci zamknięcia, tylko ją łamie.

- Tak, jak ja wtedy?

- Nie. Mówimy tutaj o przedmiotach nieożywionych. Pieczęci wyzwalania to pełne i zatwierdzone techniki. W przypadku przedmiotów ożywionych nie ma czegoś takiego, jak łamanie, to po prostu niedoprowadzona do końca technika odpieczętowania, rozumiesz różnicę?

Chłopiec kiwnął głową.

- Dobrze. Spójrz na ten lampion. – polecił demon i wskazał na wyznaczoną na nim runę – To jeden z tych, które nigdy nie gasną. Użyłem na nim pieczęci zamknięcia. Ty masz go zapalić.

- Jak?

- Tym razem nie kreślisz runy, zaklęcia otwarcia nie pozostawiają żadnych śladów – podał mu księgę otwartą na odpowiedniej stronie. – Wymawiając formułę, przyłóż dłoń do pieczęci, którą chcesz złamać, tak najłatwiej będzie ci skoncentrować moc.

Młodzik zerknął na podręcznik i uciekł spojrzeniem w bok. Martwił się, że po tym, co pokazał wcześniej właścicielowi, ten będzie oczekiwał, że wszystko od razu mu wyjdzie. A chciał mu zaimponować…

- Mam spróbować? – zapytał.

Demon kiwnął głową, odsuwając się odrobinę, by niewolnik miał większą swobodę. Patrzył, jak chłopak przygląda się lampionowi, po czym podchodzi do niego i szepta kilka niewyraźnych słów, przykładając drobną dłoń do runy.

Arkade poczuł, jak jego moc niespokojnie przepływa prosto do demonicznej pieczęci. Zmarszczył delikatnie brwi, starając się ją ustabilizować, jednak wywołało to odwrotny skutek. Pisnął, czując, że traci nad tym kontrolę.

- Skoncentruj się – polecił demon, widząc, że młodzik sobie nie radzi.

Nataniel przełknął ślinę, która nagle stała się nieprzyjemnie gorzka i zimna. To było dziwne uczucie, zupełnie obce, jakby wszystkie wnętrzności przemieszczały się w jego ciele, a umysł spowijała delikatna mgiełka strachu. Zmrużył oczy. Gdy zrobiło mu się naprawdę źle, zabrał dłoń i nerwowo odwrócił się od stołu. Zamknął powieki i oddychał łapczywie.

Demon spoglądał uważnie na młodzika, jednak nie zbliżał się. Chciał zobaczyć, czy sam się uspokoi. Wiedział, że pomiędzy drugim, a trzecim stopniem pieczęci była ogromna przepaść, ale wierzył, że mały sobie poradzi. Miał talent.

- To trudne – pisnął chłopiec już spokojniejszy i oparł się dłońmi o kamienny ołtarz.

- Jeszcze raz – rozkazał Demasse.

Arkade kiwnął głową i robiąc głęboki oddech, przystąpił do ponownej próby.

 

- A jednak przyszedłeś – zakpił Ashae, leżąc na wielkiej, skórzanej kanapie i patrząc z wyższością na harpię. – Czyżbyś chciał zostać prostytutką? – zapytał, oglądając złoty pierścień, zdobiący jego smukły palec.

Gabriel poczuł ukłucie zazdrości, widząc migoczący w nim brylant. Wyglądał cudownie, elegancko, mienił się barwami otoczenia i, co najważniejsze, sprawiał wrażenie bardzo drogiego, stworzonego dla kogoś naprawdę wyjątkowego. A on właśnie taki był.

- Nie – odparł krótko, wracając spojrzeniem na twarz rozmówcy. – Chcę być jego ulubieńcem.

Uśmiechnął się delikatnie, widząc zdziwioną minę współpracownika. Jeżeli w taki sposób mógł osiągnąć wygodę i przywileje, to był gotów owinąć sobie Karo wokół palca. Raz mu się już udało, dlaczego nie miałby tego powtórzyć?

- Sylvia?

Gabriel kiwnął głową.

- Masz sporą konkurencję – zaśmiał się drugi, przyglądając się pewnemu osobnikowi siedzącemu przy stoliku za plecami Reavmora.

Ten, widząc jego wzrok, odwrócił się i zerknął podejrzliwie za siebie. Gdy tylko ujrzał niebieskowłosą, egzotyczną piękność, zaklął krótko. Ten cały Kastijan mógłby być niemałą przeszkodą, ale nie dla niego. Wcześniej, czy później harpia i tak dostawała to, czego chciała. To była tylko kwestia czasu.

- Co muszę zrobisz, żeby zacząć pracować? – zapytała.

- Przejść próbę, ale… - chłopak nie dokończył.

- Zorganizuj ją – polecił Gabriel. – Sylvio powiedział, że masz mnie zarekomendować, kiedy będę gotowy.

- Skąd mam wiedzieć, że jesteś?

Harpia zmrużyła oczy i podeszła do współpracownika. Nachyliła się nad nim i spojrzała stanowczo w jego niebieskiej barwy ślepia.

- Jestem – zapewniła.

 

Arkade pisnął cicho, gdy kolejna próba złamania pieczęci okazała się nieudana. Był potwornie zmęczony, całe ciało promieniowało tępym bólem, a przed oczami tańczyły mu mroczki. Odetchnął niespokojnie, opierając się o ołtarz, by nie upaść na podłogę.

Demon przyglądał mu się w milczeniu. Wiedział, że teraz nie pójdzie już tak łatwo jak poprzednim razem. Zmarszczył brwi, widząc, że chłopiec ponownie próbuje odblokować pieczęć, a po chwili przerywa, jęcząc cicho ze zmęczenia i bólu.

- Wystarczy – powiedział.

- Jeszcze raz, teraz mi się uda – jęknął chłopiec na skraju wyczerpania.

Demon pokręcił głową i podszedł do Arkade, szepczącego formułę zaklęcia. Doceniał jego zapał, ale głupoty nie lubił i nie zamierzał tolerować.

- Powiedziałem, wystarczy – powtórzył i złapał nadgarstek młodzika, odwracając go do siebie. – Dobrze się spisałeś.

- Wcale nie – pisnął Nataniel, zawiedziony obrotem spraw. – Dlaczego mi nie wychodzi?

- Myślałeś, że wszystko będzie takie łatwe? – zapytał demon.

Chłopiec przymknął delikatnie oczy, starając się utrzymać równowagę. Czuł serce niespokojnie bijące w piersi i dziwne pieczenie w przełyku.

-Słabo mi – jęknął.

Właściciel chwycił go pod kolanami i podniósł, by nie upadł.

-Uspokój się – polecił. – Przesadziłeś.

Chłopiec kiwnął tylko głową, wtulając się w silny tors. Panował tu naprawdę nieprzyjemny chłód, a Demasse był bardzo ciepły. Mruknął coś pod nosem, kiedy demon zaczął iść, co za tym szło, młodzik przyjemnie i usypiająco kołysał się w jego ramionach.

-Panie?

-Hm?

-Jak długo uczyłeś się pieczętowania? – zapytał.

Demon westchnął przeciągle.

-Długo – odparł zgodnie z prawdą.

Nigdy nie zaangażował się w pełni w tą dziedzinę magii. Uczył się jej przy okazji, w wolnych chwilach, gdy miał na to czas i chęci, więc jasnym było, że trochę to trwało, zanim opanował trudniejsze techniki. Co nie zmieniało faktu, że nie miał do tego jakichś specjalnych predyspozycji.

Arkade oklapł nieco, słysząc odpowiedź mężczyzny.

-Ze mną też tak będzie?

-Nie sądzę.

-Dlaczego?

-Masz do tego talent – przyznał Makador. – I zdecydowanie więcej zapału niż ja.

Arkade zarumienił się delikatnie, chowając nos w zagłębieniu szyi demona. Usłyszał skrzypnięcie otwieranych drzwi i chwilę później opadł na miękkie łóżko.

-Odpocznij, zasłużyłeś – szepnął właściciel, kucając przy nim. – Ani się waż schodzić sam do podziemi, jasne?

Młodzik kiwnął głową i jeszcze przez chwilę wpatrywał się w swojego pana, po czym przymknął powieki i zasnął niemal natychmiast. Był tak potwornie zmęczony…

 

Od Autora:

No dobra, zrobimy inaczej, chętnych do betowania zapraszam na gg: 32212442, albo na pocztę. Nie bać się, nie wstydzić, pisać śmiało, nie jestem groźna… zazwyczaj.
W przyszłym rozdziale będzie trochę więcej akcji. I udzielać się więcej, bo, zaprawdę powiadam, obrażę się.
Pozdrawiam wszystkie moje misiaczki z głębi serca. Miłego dnia!

42 komentarze:

  1. udzielam się: KURWA, NIECH GABRIEL WYPIERDALA Z TEGO BURDELU W PODSKOKACH, ZANIM TAM PRZYJDĘ I DO Z GLANA WYRZUCĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Aaa Cyjaan to kreeetyyn byyyył...
    Arkaaaaade i Demciooo tacyyy kochaniii, niech się ten !@#$%^, Cyjan, od nich uuuuczyyyy.... *ja właśnie śpiewam po opijaniu tragicznego losu harpii*
    A teraz poważnie:
    Z każdym kolejnym rozdziałem mam coraz większe problemy z czytaniem fragmentów o Gabrysiu. Wieem, jestem wrażliwa, ale po prostu burdel i sprzedawanie się zupełnie obcym ludziom jest dla mnie czymś odrażającym. Nadal mam nadzieję, iż harpia się wydostanie/ten @#$%^, Cyjan, ocali ją.
    A teraz coś, co mi się bardzo podoba, czyli łzy Nathaniela, miły Makador i magia. Aww, akcja się rozkręca <3
    Niebieskowłosy - czemu stale mam wrażenie, iż również on odegra znaczącą rolę? Hm... Chyba nie lubię kurwiących się facetów. Harpię też niedługo przestanę lubić... Chociaż... Ona i tak mi ciągle działała na nerwy...
    Życzę wenyy :3

    1. przepraszam za te wszystkie wulgaryzmy. Ta historia po prostu na mnie tak działa. Potraktuj to jako komplement - stworzyłaś takich bohaterów, że przeżywam ich każdego pierda;
    2. zaraz odezwę się na gg. Hm... Nie wiem, czy byłabym odpowiednią betą :/ Ale zawsze mogę spróbować, jeśli nie byłoby nikogo innego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie moge sie doczekac az akcja z Natanielem sie rozwninie, on jest taki uroczy ze tykko schruac
    Nic tylkko czekac na kolejna czesc

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam jednak nadzieje, że wampir ocali Gabrysia zanim ten zacznie się sprzedawać. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić takiego życia Gabrysia, bardziej pasuje mi od jako ,,władca a wszyscy mają padać mu do nóg'' :)
    Oj dobrze, że Damesse do gaduje się z Natanielkiem. Szkoda tylko, że jest dla niego taki wredny w końcu jego zabaweczka jest bardzo wrażliwa ( choć uwielbiam właśnie takiego demona :)
    Rozdział jak zwykle świetny, czekam niecierpliwie na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział! jak ja sie ciesze, że demasse jest nadal takim draniem jakim był :D jakoś nie trawię tej harpii, w ogóle... niech się skisi w tym burdelu, a cyjan znajdzie nową zabaweczkę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu się od razu obrażać, że tak zacytuję " Jestem sarkastyczną, nieodpowiedzialną, niesystematyczną, wiecznie niezadowoloną osobą, wolną od ograniczeń religijnych, społecznych, moralnych i tym podobnych. Szczerze się uwielbiam i dobrze czuję ze sobą.

    Powiedzmy sobie od razu - nie lubię krytyki, ale wiem, że jest mi potrzebna, bym mogła się rozwijać. Choć i tak mam na to znikome szanse.

    W swoich opowiadaniach uwielbiam torturować małych, uroczych chłopców. "
    Po czymś takim lepiej się nie odzywać, ale po cichu wyznam że lubię jak torturujesz małych chłopców:-) SLB

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo się cieszę, że znowu zaczęłaś regularnie pisać. Smutno było kiedy dostawaliśmy rozdział raz na miesiąc. Teraz się bardzo dla nas starasz, więc gorąco Ci dziękuję. Jeśli chodzi o akcję to mam wrażenie, że Demasse stał się trochę delikatniejszy i bardziej czuły, co bardzo mi się podoba.

    Pozdrawiam,
    Atra Manson

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mi się podobał rozdział, ale gdyby tak Nataniel troszkę pocierpiał? Jakieś tortury czy coś.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ej, ty powyżej!
    No chyba cię pojebało! ._.

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja się wyłamię i powiem, że gabriel ma to na zasłużył i dobrze mu tak. Nie zasługuje na kogoś takiego jak Cyjan, który się przecież o niego troszczył i szanował!

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej! Świetna notka! Naprawdę, jeden z najlepszych rozdziałów! :)
    Ja tam serce mam miękkie i szkoda mi Gabrysia, ale chętnie poddam się Twojej autorskiej woli i zobaczę, co tam dalej się stanie. Natanielek z demonem cudowni, jak zawsze zresztą. Fajnie, że poświęciłaś im więcej czasu. ;)
    Chce Ci też podziękować, że rozdział tak szybko! Bo my - czytelnicy - jesteśmy okropnie niewdzięczni... jak coś jest nie tak, to jęczymy, a jak jest dobrze, to siedzimy cicho. A jest więcej, niż dobrze, jest świetnie! Wielkie dzięki i dużo weny życzę! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. O ja cieee...
    Co za szczęście...
    Dopiero kilka dni temu zobaczyłam, że jednak powróciłaś. Tak mnie coś tknęło, by wejść, poczytać...
    Bo ja naprawdę uwielbiam tę historię :)
    Kiedy się dowiedziałam, że zawieszasz nieodwołalnie... załamało mnie to trochę. Już chciałam nawet napisać, byś tego nie robiła, no nie wiem, cokolwiek.. ale jednak nie miałam odwagi.
    W każdym razie.. ogromnie się cieszę. Tak dobrze wykreowałaś ten świat, bohaterów, że szkoda by było, gdybyś z tego zrezygnowała. Widzisz, jakie emocje budzisz w Czytelnikach? Widać to w komentarzach powyżej - mają ochotę oceniać wydarzenia, bohaterów, lubią ich bądź niekoniecznie, ale to jest właśnie dowód na to, że masz talent.
    Sama próbowałam coś naskrobać nie raz, ale... to naprawdę nie takie proste. Pisanie to harówka. A pojęcie weny to utopia.
    Ale życzę wytrwałości i dziękuję za to, że piszesz dla nas :)
    Coś mi się poplątało czy jednak szukałaś bety? Znalazłaś? Jak coś, to zgłaszam kandydaturę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, zgłaszaj się! Ale na pocztę, albo na gg (numer w notatce odautorskiej). Pozdrawiam.

      Usuń
  12. Boski rozdział ^^ Piszesz wspaniale, W Twych Notkach jest tyle czółości jaki i przemocy i gwałtu… Tego właśnie uwielbiam ^^ Jestem fanatyczką Yaoi a jeżeli w jakims yaoi pojawi się demon lub wampir to dostaje szału^^ AAaaa !!!! Jesteś wielka, uwielbiam, kocham, pożądam, każdy twój nowy rozdział. Bohaterzy są bardzo realistyczni . Ich uczucia, relacje są ukazane w świetle rzeczywistości. Zazdroszcze Ci takiego sposobu pisania^^ Więc życze Ci tylko dużo, dużo weny i chęci pisania. Mam nadzieję, że zaczarujesz mnie jeszcze wiele razy ^^ Pozdrowienia ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Cud, miód i orzeszki! Dużo orzeszków xD myślałam że poczekam sobie jeszcze trochę a tu taka niespodzianka XD notka jak zwykle wciągająca i taka… *mniam* czekam z niecierpliwością na kolejną ;)) buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  14. WOW, dopiero niedawno trafiłam na twojego bloga i no cóż przeczytałam w 3 dni wszystkie notki nie mogąc sie oderwać od kompa… bardzo spodobała mi się zarówno sama historia jak i sposób w jaki piszesz ^^ czekam na następne notki. Pozdrawiam…


    OdpowiedzUsuń
  15. Naprawde fajne opowiadanie, bardzo mi sie podoba i czekam na kolejny rozdział. To jedno z tych które moge czytać zawsze i wszedzie, a musze przyznac, że ejstem wybredna.
    pozdrawiam, Elenii

    OdpowiedzUsuń
  16. Trafiłam tu zupełnie przypadkowo i muszę przyznać że po przeczytaniu jednej notki musiałam przeczytać wszystkie od początku do końca. Świetne! Już nie mogę sie doczekać następnego postu. Proszę aby notka pojawiła się najszybciej jak to tylko możliwe. Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. *zerka niepewnie na kalendarz* czyżby ktoś wysłuchał moje modlitwy i notki zaczęły pojawiać się częściej? ^^ *jupi* jaki słodki rozdzialik…

    OdpowiedzUsuń
  18. <3 Aż mi słów braknie... To opko jest moim jedynym pocieszeniem (i to bardzo skutecznym) po całym dniu szkoły... ;________;

    OdpowiedzUsuń
  19. Wszystko się powoli rozwija i tak powinno być ;] Mroczne klimaty lubię takie scenerie, no i oczywiście miłość… ;D Kiedy Makador się zorientuje że kocha nataniela? Pozdrowienia ;]
    Ps. dlaej szukasz bety?

    OdpowiedzUsuń
  20. no właśnie, też sie zastanawiam kiedy cyjan i makador się sorientują że kochają swoich niewolników? Bo kochają, tylko jeszcze o tym nie wiedzą, prawda? Prawda? PRAWDA? Praw...

    OdpowiedzUsuń
  21. Zaprawdę powiadam wam, że zaje****te jest to opowiadanie xD
    Czekam na nowy rozdział.
    ~Trycja

    OdpowiedzUsuń
  22. Jaaaahuuuuuuu Wprost nie mogę się nadziwić skąd ty bierzesz pomysły na taką fajną historię Przy nie których momętach naprawdę się wzruszyłam hlip hlip Cya

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetny blog. Opowiadanie cudne. Fabuła miodzio. Weszłam tu pierwszy raz i się zakochałam. No tak takie opowiadania na mnie źle wpływają xP

    OdpowiedzUsuń
  24. I kolejna cudna notka… już nie mogę doczekać się dalszej części, za każdym razem jestem zaskoczona i zachwycona twoimi pomysłami…

    OdpowiedzUsuń
  25. Ponoć czekanie zaostrza apetyt ale w moim przypadku przyprawia mnie ono o ból brzucha z powodu obgryzania paznokci (tak wiem że już bredzę :] ) Coż mogę powiedzieć błogosławie kogo tam trzeba że na świecie są jeszcze ludzie z tak wspaniałą wyobraźnią ;) To opko jest niesamowitę pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  26. cześć. przyplątałam się przypadkiem, właściwie nawet nie dla opowiadań. i, kurza stopa, musiałam przepraszać znajomą za pół godziny spóźnienia, bo się zaczytałam. toż to niemoralne, żeby taki zagorzały przeciwnik twórczości amatorskiej jak ja tak się zachowywał. w związku z tym… wróciłam Ci o tym powiedzieć i doczytać do końca ;) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  27. miło, że notki pojawiają się częściej :) brakowało mi ich :) co do rozdziału – piękny: nic dodać i nic ująć. trochę krótki ale nie ilość się liczy a jakość :) ja też ostatnio zaczęłam coś pisać więc chciałam zapytać czy nie wpadłabyś do mnie i wsparła jakąś cenną uwagą… pozdrawiam i życzę dużo, dużo soczystej weny :) :*

    OdpowiedzUsuń
  28. G.E.N.I.A.L.N.E.

    OdpowiedzUsuń
  29. Bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie. Piszesz z fantazją i lekko. Jest tutaj duża dawka erotyki i to prawie w każdym odcinku ale mnie się to podoba więc jestem jak najbardziej za. Charaktery bohaterów są świetnie wykreowane, przynajmniej moim zdaniem, dzięki czemu można sie z nimi utożsamić i głębiej wczuć w ich relacje.Pozdrawiam serdecznie, życzę weny i dużo czasu na pisanie…

    Odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
  30. Normalnie z wrażenia aż mi stopa zwiędła… xD uh, nie ważne xD Piękny rozdział, ciekawe, co będzie dalej <3
    pozdraiwam
    Vell

    OdpowiedzUsuń
  31. Jeszcze nigdy nie czytałam yaoi, zawsze oglądałam, ale widziałam za to dużo opowiadań i muszę przyznać, że twoje jest jednym z tych lepszych. Co ja piszę, jest najlepsze :) wciągnęło mnie. Opisujesz wygląd, uczucia, miejsca – wszystko czego w większości opowiadań niema!Będę czytać – to pewne. Z zaciekawieniem czekam na c.d.

    OdpowiedzUsuń
  32. Nominuję Cię do Liebster Blog Aword: http://hurricane-rehab-e.blogspot.com/2015/01/liebster-blog-aword-ii.html

    OdpowiedzUsuń
  33. Czytajšc ma się wrażenie, że autorka od poczštku do końca wie, co chce przekazać. Że po kolei odsłoni przed nami tajemnice. Ostatnio miałam takie wrażenie czytajšc kroniki Anne Rice. Nie ważne co napisze, i tak będzie ciekawe i wpłynie jakosœ na fabułę. Tu również mam podobne odczucia. Historia porywa tak, że nie chce się być uratowanym.

    OdpowiedzUsuń
  34. Oj, doczekałam się! *_* Notka... rewelacyjna, jak zresztą wszystko, co wychodzi spod Twojego pióra. Jestem fanką tego bloga, od pierwszego rozdziału, mam nadzieję że nie każesz nam czekać zbyt długo na kolejną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Zajrzałam na Twój blog przez szperanie w linkach pewnej spamowiczki... I chyba zaraz jej podziękuje, bo opowiadanie jest świetne. Może kilka pierwszych rozdziałów troszeczkę naciągane, ale cóż, w tym gatunku na niektóe rzeczy przymyka się oko, czyż nie? Czyta się wspaniale, bardzo pięknie opisujesz "scenki" cudownie dopełniając je emocjami bohatera. Jestem pod naprawdę dużym wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  36. To. Było. Boskie... ^__^ *gapi się w monitor i wzdycha ze wzruszenia, ślini się* xDD

    OdpowiedzUsuń
  37. Witam,
    fantastyczny rozdział, a czego się Makador spodziewał, Nathaniel bał się, ze czeka go kara, choć był grzeczny, a Demansse nic nie mówił, ale i później go pochwalił...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  38. mrauuu... Nadrobiłam poprzedni odcinek który mówiąc szczeże był odrobinę dziwny... I przeszłam do ostatniego ta ostatnia dłuższa przerwa w pisaniu całe szczęście nic nie zmieniła w twoim stylu a wręcz na odwrót wydaje mi się że jeszcze bardziej wczułaś się w bohaterów... przepraszam za błędy pozdrawiam i życzę wemy...

    OdpowiedzUsuń
  39. Uuu, czterdziesty komentarz piszę! :3
    Piękny rozdzialik i na kolejny czekam niecierpliwie! Jesteś wspaniała, że się tak dla nas starasz! :*
    Naprawdę piękny masz styl, a mimo to wciąż się poprawiasz coraz bardziej. Brawo! Weny Ci życzę, droga Autorko! Nie zapomnij o nas! :) Czekamy! :*

    OdpowiedzUsuń
  40. Zawsze mi się podobał Twój styl pisania i tym razem też się nie zawiodłam. Ciekawe wątki. (tylko nie oczekuj uwielbienia, całe uwielbienie przelałam na Makadora i Venoma) Czuję, że zaczyna mnie coraz bardziej wciągać to opowiadanie. Kiedy kolejna notka?

    OdpowiedzUsuń
  41. No nie mogę! *---* Jakie to jest świetne *o* Chciałbym ci jakoś pomóc... ale nie bardzo mam do tego predyspozycje xd Po prostu nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału... Tak bardzo chce kolejny! *^* Napisz czasem na gg ;-; xD

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.