sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 41 - "Powrót"


 Mężczyźni wracali na statek w podłych nastrojach. Otrzymali więcej zagadek, niż odpowiedzi. Cyjan rozpłynął się w powietrzu, nigdzie go nie było. Szukali go przez dwa dni, aż nadzieja się rozwiała. Demasse widział już statek, jednak wcale nie chciał odpływać bez wampira. Pogoda była wręcz przygnębiająca, niemal czarne chmury, silny wiatr, śnieżyca, błyskawice. Nawet przypływ energii po wyjściu z bariery nie dawał ukojenia. Demon stanął w miejscu i zaczął węszyć. Czuł coś dziwnego. Gdy znalazł się na pokładzie, znajomy zapach wzmocnił się. Wszedł do Sali Konferencyjnej i osłupiał.

-Makadorze, jak poszło?- Zapytał wampir, wygodnie ułożony w fotelu. W dłoni trzymał lampkę wina i uśmiechał się szeroko.

Demonowi opadła szczęka, zaraz jednak otrzeźwiał i zmarszczył brwi we wściekłości. W tym czasie dołączyli do niego Diego i Arkade.

-Cyjan!- Krzyknął radośnie Diego i uściskał przyjaciela.- Jak ty się tutaj dostałeś?

-To długa historia.- Zaśmiał się wampir.

-Lepiej gadaj, albo stracisz życie.- Warknął demon, starając się ukryć swoją niewątpliwą radość.

-Najpierw usiądźmy i napijmy się.- Zaproponował Venom, podając pierwszy kieliszek Demasse.

 

-No więc, jakiś dzień po tym, jak ruszyliście dalej, poczułem, że umieram.- Zaśmiał się Venom.- Potrzebowałem wody. Wtedy zauważyłem, że wyposażenie Majlsa leży na wyciągnięcie ręki, biedak chyba wziął moje, w którym, trzeba to podkreślić, nie było zupełnie nic. Zajrzałem do środka… Zgadnijcie, co tam znalazłem.

-Nie przeciągaj.- Rzekł Demasse.

-Eliksiry, całą masę eliksirów leczniczych.- Wyjaśnił wampir.- Rozumiecie to?

-Zdrajca.- Warknął demon, wstając do pionu.- Cholerny zdrajca…

-Wypiłem ich znaczną większość i zdołałem wyjść poza barierę. Potem już poszło gładko.- Wstał i wyciągnął z szafki trzy flakoniki z zielonkawą cieczą. Położył na stole.- Pijcie, na zdrowie.- Zaśmiał się.- Dosłownie.

Demon pokręcił głową w niedowierzaniu, ale przyjął lek. Już po pierwszym łyku, poczuł, jak jego ciało zaczyna zdrowieć, a umysł oczyszcza się z cierpienia i wpada w błogostan.

-No, ale mówcie, co z misją?- Zaciekawił się wampir.

 

Trochę czasu zajęło wyjaśnienie całej, dość skomplikowanej sytuacji, jednak końcowo udało się Cyjana uświadomić.

-No cóż.- Westchnął wampir.- Spodziewałem się czegoś innego… Ale sama możliwość ocalenia Nardeonu nie jest taka pesymistyczna.

-Gdybyś jeszcze wiedział, jak to zrobić.- Zaśmiał się gorzko demon.

-Magowie popracują i dadzą radę, zobaczysz.- Zapewnił Diego, kończąc piątą butelkę wina.

Wszyscy byli teraz w bardzo przyjemnych nastrojach. Nawet demon, owładnięty mocą alkoholu zaczynał się czuć niezaprzeczalnie dobrze. Wreszcie to uczucie ulgi, mimo, że nie do końca wyszło po ich myśli, skończyło się dobrze. Byli w komplecie. No, prawie. Mails dostał to, na co zasługiwał.

Demon wstał od stołu i porwał Nataniela na ręce.

-Bawcie się dobrze.- Zachichotał, widząc niepewną minę młodzika. Ruszył korytarzem. Prosto do sypialni. Położył Nataniela na łóżku, a sam zawisł nad nim. Pragnął go. Nachylił się nad nim i zaczął szeptać do wrażliwego uszka.

-Jestem z ciebie dumny.

Arkade spojrzał na niego nieśmiało.

-Naprawdę?- Spytał.

Demon zamruczał nisko i przygryzł ucho młodzika.

-Bardzo.- Odparł, uśmiechając się lubieżnie.

Delikatnie odsłonił kawałek lśniącej skóry na brzuchu, następnie zdjął górne odzienie chłopca. Zerknął na zarumienioną twarz kochanka. Nie mógł uwierzyć, że Nataniel dalej wstydził się takich sytuacji, ale było to urocze. Trącił paznokciem jeden z sutków chłopca, a ten pisnął. Brodawka stwardniała. Demon z satysfakcją ucałował usta chłopca. Chciał go mieć, tu i teraz. Powoli, z wyczuciem, zaczął zdejmować z niego spodnie. Spoglądał jak zahipnotyzowany, na odsłaniające się, kusząco zaokrąglone biodra młodzika. Odrzucił zdjętą garderobę na bok i spojrzał na swoje dzieło. Chłopiec leżał pod nim nagi, cudownie zarumieniony i onieśmielająco niewinny. Pogładził jego pośladki, na co Arkade zagryzł wargę. Krzyknął głośno, gdy poczuł obezwładniające uczucie rozkoszy, promieniujące od pieczęci właściciela. Momentalnie drobny penis Arkade uniósł się do góry i wyprężył.

-Lubisz tak?- Zachichotał demon, po raz kolejny używając pieczęci, by chłopcu było jeszcze rozkoszniej.- Hm?

Nataniel jęczał głośno, kierowany falami rozkoszy.

-Tak.- Ledwo wyszeptał, pomiędzy jękami.

Demasse uśmiechnął się z satysfakcją i obrócił białowłosego na brzuch.

-Więc to będziesz uwielbiał.- Rzekł i zwilżony olejkiem palec włożył delikatnie w jego ciasną dziurkę.

Nataniel wygiął się w łuk i krzyknął. Jeszcze nigdy w życiu nie czuł takiej rozkoszy. Jakby wszystkie jego doznania potęgowały się kilkakrotnie.

-Zgadza się, skarbie.- Szepnął mu do ucha Demasse.- Dokładnie siedmiokrotnie.

Nie mogąc dłużej wytrzymać, Arkade doszedł, krzycząc tak głośno, jak nigdy.

-Grzeczny chłopiec.- Zaśmiał się Makador, dalej pieszcząc dziurkę chłopca jednym palcem. Członek młodzika na powrót się uniósł.- To była nagroda, za to, jak się spisałeś.- Uśmiechnął się i obrócił go na brzuch.- A teraz będzie kara.- Szepnął.

Nataniel spojrzał na niego z przestrachem.

Demon zachichotał kpiąco, dając chłopcu lekkiego klapsa. Wszedł w młodzika jednym, płynnym ruchem. Po pomieszczeniu rozszedł się wrzask niesamowitego bólu.

-Cichutko.- Uspokoił demon.- Zaraz przestanie boleć.

Arkade płakał, czując nieprzechodzące, dotkliwe uczucie bólu. Łkał głośno. Tak strasznie bolało, nawet, jeśli demon się nie ruszał.

-Proszę.- Wypłakał.- Przestań…

Makador pochylił się nad nim delikatnie, czując, jak mięsnie zaciskają się na jego członku.

-Wiesz, za co cię karcę?- Zapytał poważnie demon, w pełni nad sobą panując.

Nataniel pokiwał głową, zaciskając mocno powieki.

-Więc, za co?

-Oszukałem cię.- Wyłkał.- I zawiodłem.

-Dokładnie.- Mówiąc to, demon poruszył się delikatnie.- Teraz ból będzie przechodził powoli, tak, jak przechodziła moja złość.

Jasnowłosy krzyknął, gdy poczuł, jak twardy penis demona porusza się w jego wnętrzu. Demasse ruszał się leniwie, nie chciał zrobić młodzikowi krzywdy, a jedynie nauczyć pokory i posłuszeństwa.  Nie gniewał się, a nawet był zadowolony z poczynań chłopca, ale nie mógł puścić jego wyskoku w niepamięć. To była zbyt poważna sprawa. Gdy dostrzegł, że łzy przestają lecieć z oczu Arkade, przyspieszył nieznacznie. Końcowo chciał mu sprawić przyjemność. Jego ruchy były dokładne i niespieszne. Uśmiechnął się złośliwie, gdy usłyszał pierwszy, cichy jęk rozkoszy kochanka. Brał go w ten sposób jeszcze długi czas i wiele razy tej nocy. Koniec  końców, jego zabaweczka jeszcze nigdy nie doznała takiej rozkoszy w takim wymiarze czasu.

 

Arkade obudził się w objęciach demona, było mu tak ciepło, dobrze i wygodnie, że nawet nie pomyślał o tym, że mógłby wstać. Czuł ten gorący, piekielny oddech na karku i po raz pierwszy czuł się, jakby był we właściwym miejscu. Nawet nie bolało go bardzo…

-Jak spała moja ulubiona zabaweczka?- Mruknął demon do uszka młodzieńca.

Nataniel przekręcił się na plecy i ziewnął przeciągle.

-Dobrze.- Odparł, uśmiechając się lekko. Nawet to, jak odezwał się do niego właściciel, nie uraziło go. Przechodziła go taka cudowna myśl, że w końcu miał czyste konto. Już nie czuł się, jak ciężar na barkach Demasse.

Makador zachichotał i objął chłopca mocniej. Łóżko było całe brudne, w końcu Nataniel doszedł kilka, lub kilkanaście ładnych razy.

-Pięknie krzyczałeś wczoraj.- Skomentował Makador, wstając do siadu.

Niebieskooki wtulił twarz w poduszkę, gdy tylko uświadomił sobie, jak musiał wczoraj lubieżnie wyglądać. Demon, nie przejmując się niemałym zażenowaniem młodzika, porwał go na ręce i zaniósł do łazienki. Gdy tak spoglądał na jego nagie ciało, miał ochotę wziąć go po raz kolejny. Czuł, że zaczyna się od swojej zabawki uzależniać, co było w dużym stopniu niepokojące. Ale, póki Nataniel był grzeczny, to chyba mógł sobie pozwolić na odrobinę delikatności. Odkręcił wodę, która wartkim potokiem zaczęła spływać do wanny. Położył się, opierając ramiona na jej brzegach. Przywołał ręką Nataniela. Woda była lodowata, demon dziwił się, że zbiornik na statku nie zamarzł. Przez chwile miał ochotę pociągnąć chłopca do wanny, by troszkę pocierpiał, ale w ostatnim momencie zrezygnował i ogrzał wodę. Pociągnął chłopca na swoje kolana, przodem do niego i westchnął.

-Kiedy wrócimy na Almagedor, przestanę być taki miły.- Rzekłszy to, pogłaskał chłopca po drobnej dłoni.

-Dlaczego?- Arkade spojrzał na właściciela.

-Nie chcę mieć na karku rozwydrzonego niewolnika.

-Nie jestem rozwydrzony.- Zaśmiał się chłopiec.

-Jeszcze.- Uśmiechnął się złośliwie demon, nalewając jakiegoś olejku na dłoń. Po pomieszczeniu rozszedł się słodki zapach wanilii.- A teraz bądź grzeczny.- Szepnął, rozprowadzając substancję po plecach chłopca. Delikatnie mył drobne ciało, mając coraz większą ochotę na powtórkę z rozrywki. Zjechał dłońmi na pośladki młodzika i uszczypnął je złośliwie. Arkade pisnął i uciekł biodrami. Zaraz jednak uspokoił się, gdy właściciel zaczął je gładzić uspokajająco. Co prawda, czuł się trochę zażenowany, a rumieńce nie mogły opuścić jego twarzy, ale powoli zaczął się przekonywać do dotyku Demasse. Demon spłukał całą powstałą pianę i oparł ramiona na krawędziach wanny.

-Twoja kolej.- Rzekł, uśmiechając się zaczepnie.

Arkade przez chwilę nie mógł zrozumieć, ale jakiś czas później wylał odrobinę olejku na dłoń.

-Natanielu.- Makador spojrzał na niego z pobłażaniem.

Młodzik zerknął na niego dziwnie, jednak, gdy poczuł woń pachnidła, już wiedział, jaki nietakt popełnił. Mężny demon nie mógł pachnieć, jak wanilia. Spojrzał na kilka olejków, ustawionych na obrzeżach wanny.

-Który?- Zapytał cicho.

-Spróbuj się domyślić.

Nie uzyskawszy żadnej pomocy, ze strony demona, zaczął odkręcać wszystkie flakony i wąchać ich zawartość. Demasse przy tym odprężał się i śmiał wrednie za każdym razem, gdy Arkade odkładał butelkę na miejsce, nie mogąc znaleźć tej właściwej.

-Chyba nie ma.- Szepnął chłopiec, zakręcając ostatni flakonik.

Demon zaśmiał się głośno i podał mu odpowiedni, który schowany był w jego dłoni. Arkade spojrzał na niego z wyrzutem, ale nic nie powiedział. Nie chciał popsuć humoru właścicielowi, był dla niego taki łagodny. Wylał odrobinkę na dłoń i delikatnie zaczął myć ramiona właściciela. Jego ciało było takie twarde, umięśnione. Nataniel skarcił się w myślach, gdy przyrównał muskuły pana do stali. Był taki męski i silny… Delikatnie masował jego klatkę piersiową, co rusz spoglądając na odprężoną twarz. Wyglądało na to, że demon był zadowolony.

-Panie?- Zaczął chłopiec, uśmiechając się delikatnie. Demasse mruknął tylko sennie, więc Arkade kontynuował.- Skoro jesteś ze mnie dumny, to zabierzesz mnie w kolejną podróż?

Makador zaśmiał się głośno i pokręcił przecząco głową.

-Następnym razem zamknę cię w lochach kilka dni wcześniej, żebyś czegoś nie wykombinował.- Rzekłszy to, pogłaskał delikatnie policzek młodzika. Żartował, chociaż, z biegiem minut ten pomysł zaczynał mu się coraz bardziej podobać. Zapobiegawczość mogła się przydać.

-Przecież dałem sobie radę.- Jęknął chłopiec, udając zawiedzionego. Tak naprawdę już nigdzie nie chciał płynąć. Po prostu chciał wrócić do domu i tam zostać. O ile rezydencję jego pana mógł nazwać swoim domem.

-Proszę cię.- Zakpił demon.- Połowę drogi niosłem cię na rękach. A drugą połowę Cyjan.- Zauważył.

-Ale przydałem się?- Zapytał nieśmiało chłopiec, chowając zarumienioną twarz w ramionach mężczyzny.

-Tak.- Odparł krótko demon, na powrót się rozluźniając.

 

-Witam.- Rzekł Demasse, wchodząc do sali konferencyjnej, w której od dawna siedzieli Diego, razem z Venomem.- Kurs na Almagedor?

-Widzę, że szanowny pan Demasse jest w anielskim nastroju.- Uśmiechnął się Cyjan, rozsiadając się wygodniej w jednym z foteli.- Niech zgadnę, udana noc?- Puścił oczko demonowi.

-Nie zgadujesz.- Zaśmiał się demon.- Założę się, że słyszałeś.

-Cóż, przesłodkie jęki Natanielka nie umknęły mojej uwadze.- Przyznał.-  Może jednak zechciałbyś mi go pożyczyć?

Demasse zmarszczył brwi, słysząc, co wampir mówi o jego własności.

-Gdybyście mieli do mnie jakiś interes, będę za sterem.- Rzucił i opuścił pomieszczenie.

Myśl, że Venom mógłby dotykać Nataniela wywoływała u niego nie tyle obrzydzenie, a napawała go wściekłością. Powoli, ociągając się, zaczął wciągać kotwice na pokład. Nigdy nie miał specjalnych problemów z dzieleniem się zabawkami, chociaż czasem uderzało mu coś do głowy. Lubił być tym pierwszym i jedynym, który daje przyjemność. W przypadku Arkade było nieco inaczej, po prostu nie mógł pozwolić, żeby młodzik  uświadomił sobie, iż ktoś inny również może dać mu rozkosz, nawet on sam. Nie miał prawa się dotykać, tak, jak wszyscy inni nie mogli tego robić, prócz demona. Póki co, Demasse nie miał pojęcia, skąd brała się jego zazdrość. Po prostu była. Statek ruszył, a on kręcił się nieopodal steru. W sumie nie musiał tu być, ale nie miał ochoty na towarzystwo przyjaciół. Nataniel służył tylko do jednego, przynajmniej tak wmawiał sobie jego właściciel, więc dlaczego miałby z nim rozmawiać… Spojrzał za siebie i zmarszczył brwi. Jego zabaweczka właśnie postanowiła sobie zrobić wycieczkę po pokładzie, mimo, iż demon powiedział wyraźnie, że ma zostać w pokoju. Gdy Nataniel zauważył demona, podszedł do niego niepewnie.

-Kazałem ci zostać w pokoju.- Przypomniał demon, zakładając ręce na klatce piersiowej.

Nataniel spuścił głowę.

-Przepraszam.- Szepnął.

Demon spojrzał na twarz chłopca. Rumieńce na policzkach nie umknęły jego uwadze. Delikatnie przyłożył dłoń do czoła młodzika i westchnął.

-Idź do łóżka, gorączkujesz.- Rozkazał.

-Ale…

-Już.- Uciął stanowczo demon, odwracając się w stronę steru.

-Jestem głodny.- Szepnął cicho chłopiec, mając nadzieję, że nie zdenerwuje swojego pana. Ten spojrzał na niego niespokojnie. No tak… Nataniel dawno nie jadł nic porządnego.

-Idź do Diego, zajmie się tobą.- Rzekł.- A później się połóż.

Arkade uśmiechnął się lekko. Gdy demon okazywał mu namiastkę troski ogarniało go takie przyjemne ciepło… Bolało go jednak, że demon nie chciał spędzać z nim teraz czasu.

-Dobrze.- Odparł i posłusznie odszedł.

 

Od Autora:

Przyspieszyłam z produkcją. Poświęcam się, mimo, że mam do zaliczenia trzy przedmioty. Powtarzanie klasy jakoś nie specjalnie mi leży. Mam nadzieję, że to doceniacie. W wakacje mogę mieć trochę mniej czasu. W całym roku to właśnie w lato jestem bez przerwy zajęta. No nóż, na drugim blogu też niebawem się coś pojawi, nie traćcie nadziei. Miłego dnia.

 

 

 

10 komentarzy:

  1. cudowne, po prostu cudowne. Pan traktuje Nathaniela tak delikatnie, jestem zachwycona. Będę niecierpliwie czekać na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna zajebista notka, nic dodać, nic ująć :-) czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie przepadałam za opowiadaniami z dużą ilością magii, jednakże demony mnie zachęciły na tyle, że jak tylko zaczęłam czytać, nie mogłam się od tego oderwać, wierz mi. Zaczęłam czytać wczoraj i po prostu nie mogłam skierować strzałki na prawy górny róg. Pomimo ostro rażących błędów ortograficznych, niektórych powtarzających się dość często, czytałam dalej, ponieważ urzekła mnie twoja twórczość. Bardzo. Wręcz ubóstwiam jedną stronę całkowicie dominującą, a drugą uległą. Jeśli nie masz nic przeciwko mogę poświęcić czas i przed wstawieniem kolejnej części, sprawdziłabym błędy ortograficzne. Taka mała pomoc w podzięce za to, że dzielisz się swoimi wymysłami. W razie zainteresowania zostawię następnym razem e-mail :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mała laleczka13 czerwca 2013 23:14

    Mam nadzieję że to opowiadanie będzie kontynuowane, bo tak mi się podoba że nic tylko codziennie sprawdzać! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj,
    bardzo doceniam... no i życzę powodzenia na zaliczeniach...
    a rozdział wspaniały, Makador tak delikatnie traktuje Nathaniela, bardzo mi się to podobało... No i nie ma zamiaru z nikim się nim dzielić.... Mam nadzieję, że Demansse nie będzie aż tak brutalny jak wrócą.... A to czemu nie mógłby pachnieć jak wanilia? Może wtedy stałby się tak słodki jak i ona :)
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Idealnie piszesz, wiesz? Nie wiele czytalam powieści o emonach, bo nawet wiele ich nie ma.. albo ja nie potrafie szukac... tak, to bardzo mozliwe.
    Dobrze, ze demasse lepiej traktuje nataniela :D Znacznie lepiej sie czyta jak ta dwojka jest dla siebie mila, chociaz nie ukrywam.. Lubie jak nataniel odgrywa niewinnego a demasse wladczego.
    Pozdrawiam, Izabela.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czesc. Ubóstwiam to opowiadanie!! Jest takie.. ciezko powiedziec. Sróbuje : tajemnicze, zajebiste, romantyczne, zajebiste, zajebiste, zajebiste, zajebiste :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dostałam link od Twojego bloga. Na poczatku nie bylam przekonana czy warto.. Poczatek mnie zanudzal. W sensie te opisy wszystkiego, ale nakazano mi czytac dalej wiec czytalam i nie zaluje, bo naprawde warto bylo ;-] Jestem fanka fantasty wiec nie bylo problemu abym sie w tym odnalazla :-]

    OdpowiedzUsuń
  9. This is... och, Boże. Cięzko stwierdzic. Takie historyczne opowiastki mnie krecą. Kocham historie, a jeszcze bardziej takie wymyślone ktore opierają się na wojnach. Cudowne :***
    Sama trocvhe piszę ale to tak dla siebie, jak to się mówi, do szuflady. Moze kiedys równiez załoze bloga.
    Życze ci weny, bo co innego tak wspaniałemu pisarzowi? :*
    Elżbieta

    OdpowiedzUsuń
  10. 30 yr old Community Outreach Specialist Fianna Siney, hailing from Sault Ste. Marie enjoys watching movies like The Private Life of a Cat and Painting. Took a trip to Greater Accra and drives a MR2. Informacje dodatkowe

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.