Mężczyźni wracali na statek
w podłych nastrojach. Otrzymali więcej zagadek, niż odpowiedzi. Cyjan rozpłynął
się w powietrzu, nigdzie go nie było. Szukali go przez dwa dni, aż nadzieja się
rozwiała. Demasse widział już statek, jednak wcale nie chciał odpływać bez
wampira. Pogoda była wręcz przygnębiająca, niemal czarne chmury, silny wiatr,
śnieżyca, błyskawice. Nawet przypływ energii po wyjściu z bariery nie dawał
ukojenia. Demon stanął w miejscu i zaczął węszyć. Czuł coś dziwnego. Gdy
znalazł się na pokładzie, znajomy zapach wzmocnił się. Wszedł do Sali Konferencyjnej
i osłupiał.
-Makadorze, jak poszło?- Zapytał wampir, wygodnie ułożony w
fotelu. W dłoni trzymał lampkę wina i uśmiechał się szeroko.
Demonowi opadła szczęka, zaraz jednak otrzeźwiał i zmarszczył brwi
we wściekłości. W tym czasie dołączyli do niego Diego i Arkade.
-Cyjan!- Krzyknął radośnie Diego i uściskał przyjaciela.- Jak ty
się tutaj dostałeś?
-To długa historia.- Zaśmiał się wampir.
-Lepiej gadaj, albo stracisz życie.- Warknął demon, starając się
ukryć swoją niewątpliwą radość.
-Najpierw usiądźmy i napijmy się.- Zaproponował Venom, podając
pierwszy kieliszek Demasse.
-No więc, jakiś dzień po tym, jak ruszyliście dalej, poczułem, że
umieram.- Zaśmiał się Venom.- Potrzebowałem wody. Wtedy zauważyłem, że
wyposażenie Majlsa leży na wyciągnięcie ręki, biedak chyba wziął moje, w
którym, trzeba to podkreślić, nie było zupełnie nic. Zajrzałem do środka…
Zgadnijcie, co tam znalazłem.
-Nie przeciągaj.- Rzekł Demasse.
-Eliksiry, całą masę eliksirów leczniczych.- Wyjaśnił wampir.-
Rozumiecie to?
-Zdrajca.- Warknął demon, wstając do pionu.- Cholerny zdrajca…
-Wypiłem ich znaczną większość i zdołałem wyjść poza barierę.
Potem już poszło gładko.- Wstał i wyciągnął z szafki trzy flakoniki z
zielonkawą cieczą. Położył na stole.- Pijcie, na zdrowie.- Zaśmiał się.-
Dosłownie.
Demon pokręcił głową w niedowierzaniu, ale przyjął lek. Już po
pierwszym łyku, poczuł, jak jego ciało zaczyna zdrowieć, a umysł oczyszcza się
z cierpienia i wpada w błogostan.
-No, ale mówcie, co z misją?- Zaciekawił się wampir.
Trochę czasu zajęło wyjaśnienie całej, dość skomplikowanej
sytuacji, jednak końcowo udało się Cyjana uświadomić.
-No cóż.- Westchnął wampir.- Spodziewałem się czegoś innego… Ale
sama możliwość ocalenia Nardeonu nie jest taka pesymistyczna.
-Gdybyś jeszcze wiedział, jak to zrobić.- Zaśmiał się gorzko
demon.
-Magowie popracują i dadzą radę, zobaczysz.- Zapewnił Diego,
kończąc piątą butelkę wina.
Wszyscy byli teraz w bardzo przyjemnych nastrojach. Nawet demon,
owładnięty mocą alkoholu zaczynał się czuć niezaprzeczalnie dobrze. Wreszcie to
uczucie ulgi, mimo, że nie do końca wyszło po ich myśli, skończyło się dobrze.
Byli w komplecie. No, prawie. Mails dostał to, na co zasługiwał.
Demon wstał od stołu i porwał Nataniela na ręce.
-Bawcie się dobrze.- Zachichotał, widząc niepewną minę młodzika.
Ruszył korytarzem. Prosto do sypialni. Położył Nataniela na łóżku, a sam zawisł
nad nim. Pragnął go. Nachylił się nad nim i zaczął szeptać do wrażliwego uszka.
-Jestem z ciebie dumny.
Arkade spojrzał na niego nieśmiało.
-Naprawdę?- Spytał.
Demon zamruczał nisko i przygryzł ucho młodzika.
-Bardzo.- Odparł, uśmiechając się lubieżnie.
Delikatnie odsłonił kawałek lśniącej skóry na brzuchu, następnie
zdjął górne odzienie chłopca. Zerknął na zarumienioną twarz kochanka. Nie mógł
uwierzyć, że Nataniel dalej wstydził się takich sytuacji, ale było to urocze.
Trącił paznokciem jeden z sutków chłopca, a ten pisnął. Brodawka stwardniała.
Demon z satysfakcją ucałował usta chłopca. Chciał go mieć, tu i teraz. Powoli,
z wyczuciem, zaczął zdejmować z niego spodnie. Spoglądał jak zahipnotyzowany,
na odsłaniające się, kusząco zaokrąglone biodra młodzika. Odrzucił zdjętą
garderobę na bok i spojrzał na swoje dzieło. Chłopiec leżał pod nim nagi, cudownie
zarumieniony i onieśmielająco niewinny. Pogładził jego pośladki, na co Arkade
zagryzł wargę. Krzyknął głośno, gdy poczuł obezwładniające uczucie rozkoszy,
promieniujące od pieczęci właściciela. Momentalnie drobny penis Arkade uniósł
się do góry i wyprężył.
-Lubisz tak?- Zachichotał demon, po raz kolejny używając pieczęci,
by chłopcu było jeszcze rozkoszniej.- Hm?
Nataniel jęczał głośno, kierowany falami rozkoszy.
-Tak.- Ledwo wyszeptał, pomiędzy jękami.
Demasse uśmiechnął się z satysfakcją i obrócił białowłosego na
brzuch.
-Więc to będziesz uwielbiał.- Rzekł i zwilżony olejkiem palec
włożył delikatnie w jego ciasną dziurkę.
Nataniel wygiął się w łuk i krzyknął. Jeszcze nigdy w życiu nie
czuł takiej rozkoszy. Jakby wszystkie jego doznania potęgowały się
kilkakrotnie.
-Zgadza się, skarbie.- Szepnął mu do ucha Demasse.- Dokładnie
siedmiokrotnie.
Nie mogąc dłużej wytrzymać, Arkade doszedł, krzycząc tak głośno,
jak nigdy.
-Grzeczny chłopiec.- Zaśmiał się Makador, dalej pieszcząc dziurkę
chłopca jednym palcem. Członek młodzika na powrót się uniósł.- To była nagroda,
za to, jak się spisałeś.- Uśmiechnął się i obrócił go na brzuch.- A teraz
będzie kara.- Szepnął.
Nataniel spojrzał na niego z przestrachem.
Demon zachichotał kpiąco, dając chłopcu lekkiego klapsa. Wszedł w
młodzika jednym, płynnym ruchem. Po pomieszczeniu rozszedł się wrzask
niesamowitego bólu.
-Cichutko.- Uspokoił demon.- Zaraz przestanie boleć.
Arkade płakał, czując nieprzechodzące, dotkliwe uczucie bólu. Łkał
głośno. Tak strasznie bolało, nawet, jeśli demon się nie ruszał.
-Proszę.- Wypłakał.- Przestań…
Makador pochylił się nad nim delikatnie, czując, jak mięsnie
zaciskają się na jego członku.
-Wiesz, za co cię karcę?- Zapytał poważnie demon, w pełni nad sobą
panując.
Nataniel pokiwał głową, zaciskając mocno powieki.
-Więc, za co?
-Oszukałem cię.- Wyłkał.- I zawiodłem.
-Dokładnie.- Mówiąc to, demon poruszył się delikatnie.- Teraz ból
będzie przechodził powoli, tak, jak przechodziła moja złość.
Jasnowłosy krzyknął, gdy poczuł, jak twardy penis demona porusza
się w jego wnętrzu. Demasse ruszał się leniwie, nie chciał zrobić młodzikowi
krzywdy, a jedynie nauczyć pokory i posłuszeństwa. Nie gniewał się, a nawet był zadowolony z
poczynań chłopca, ale nie mógł puścić jego wyskoku w niepamięć. To była zbyt
poważna sprawa. Gdy dostrzegł, że łzy przestają lecieć z oczu Arkade,
przyspieszył nieznacznie. Końcowo chciał mu sprawić przyjemność. Jego ruchy
były dokładne i niespieszne. Uśmiechnął się złośliwie, gdy usłyszał pierwszy,
cichy jęk rozkoszy kochanka. Brał go w ten sposób jeszcze długi czas i wiele
razy tej nocy. Koniec końców, jego
zabaweczka jeszcze nigdy nie doznała takiej rozkoszy w takim wymiarze czasu.
Arkade obudził się w objęciach demona, było mu tak ciepło, dobrze
i wygodnie, że nawet nie pomyślał o tym, że mógłby wstać. Czuł ten gorący,
piekielny oddech na karku i po raz pierwszy czuł się, jakby był we właściwym
miejscu. Nawet nie bolało go bardzo…
-Jak spała moja ulubiona zabaweczka?- Mruknął demon do uszka
młodzieńca.
Nataniel przekręcił się na plecy i ziewnął przeciągle.
-Dobrze.- Odparł, uśmiechając się lekko. Nawet to, jak odezwał się
do niego właściciel, nie uraziło go. Przechodziła go taka cudowna myśl, że w
końcu miał czyste konto. Już nie czuł się, jak ciężar na barkach Demasse.
Makador zachichotał i objął chłopca mocniej. Łóżko było całe
brudne, w końcu Nataniel doszedł kilka, lub kilkanaście ładnych razy.
-Pięknie krzyczałeś wczoraj.- Skomentował Makador, wstając do
siadu.
Niebieskooki wtulił twarz w poduszkę, gdy tylko uświadomił sobie,
jak musiał wczoraj lubieżnie wyglądać. Demon, nie przejmując się niemałym
zażenowaniem młodzika, porwał go na ręce i zaniósł do łazienki. Gdy tak
spoglądał na jego nagie ciało, miał ochotę wziąć go po raz kolejny. Czuł, że
zaczyna się od swojej zabawki uzależniać, co było w dużym stopniu niepokojące.
Ale, póki Nataniel był grzeczny, to chyba mógł sobie pozwolić na odrobinę
delikatności. Odkręcił wodę, która wartkim potokiem zaczęła spływać do wanny.
Położył się, opierając ramiona na jej brzegach. Przywołał ręką Nataniela.
Woda była lodowata, demon dziwił się, że zbiornik na statku nie zamarzł. Przez
chwile miał ochotę pociągnąć chłopca do wanny, by troszkę pocierpiał, ale w
ostatnim momencie zrezygnował i ogrzał wodę. Pociągnął chłopca na swoje kolana,
przodem do niego i westchnął.
-Kiedy wrócimy na Almagedor, przestanę być taki miły.- Rzekłszy
to, pogłaskał chłopca po drobnej dłoni.
-Dlaczego?- Arkade spojrzał na właściciela.
-Nie chcę mieć na karku rozwydrzonego niewolnika.
-Nie jestem rozwydrzony.- Zaśmiał się chłopiec.
-Jeszcze.- Uśmiechnął się złośliwie demon, nalewając jakiegoś
olejku na dłoń. Po pomieszczeniu rozszedł się słodki zapach wanilii.- A teraz
bądź grzeczny.- Szepnął, rozprowadzając substancję po plecach chłopca.
Delikatnie mył drobne ciało, mając coraz większą ochotę na powtórkę z rozrywki.
Zjechał dłońmi na pośladki młodzika i uszczypnął je złośliwie. Arkade pisnął i
uciekł biodrami. Zaraz jednak uspokoił się, gdy właściciel zaczął je gładzić
uspokajająco. Co prawda, czuł się trochę zażenowany, a rumieńce nie mogły
opuścić jego twarzy, ale powoli zaczął się przekonywać do dotyku Demasse. Demon
spłukał całą powstałą pianę i oparł ramiona na krawędziach wanny.
-Twoja kolej.- Rzekł, uśmiechając się zaczepnie.
Arkade przez chwilę nie mógł zrozumieć, ale jakiś czas później wylał
odrobinę olejku na dłoń.
-Natanielu.- Makador spojrzał na niego z pobłażaniem.
Młodzik zerknął na niego dziwnie, jednak, gdy poczuł woń pachnidła,
już wiedział, jaki nietakt popełnił. Mężny demon nie mógł pachnieć, jak
wanilia. Spojrzał na kilka olejków, ustawionych na obrzeżach wanny.
-Który?- Zapytał cicho.
-Spróbuj się domyślić.
Nie uzyskawszy żadnej pomocy, ze strony demona, zaczął odkręcać
wszystkie flakony i wąchać ich zawartość. Demasse przy tym odprężał się i śmiał
wrednie za każdym razem, gdy Arkade odkładał butelkę na miejsce, nie mogąc
znaleźć tej właściwej.
-Chyba nie ma.- Szepnął chłopiec, zakręcając ostatni flakonik.
Demon zaśmiał się głośno i podał mu odpowiedni, który schowany był
w jego dłoni. Arkade spojrzał na niego z wyrzutem, ale nic nie powiedział. Nie
chciał popsuć humoru właścicielowi, był dla niego taki łagodny. Wylał odrobinkę
na dłoń i delikatnie zaczął myć ramiona właściciela. Jego ciało było takie
twarde, umięśnione. Nataniel skarcił się w myślach, gdy przyrównał muskuły pana
do stali. Był taki męski i silny… Delikatnie masował jego klatkę piersiową, co
rusz spoglądając na odprężoną twarz. Wyglądało na to, że demon był zadowolony.
-Panie?- Zaczął chłopiec, uśmiechając się delikatnie. Demasse
mruknął tylko sennie, więc Arkade kontynuował.- Skoro jesteś ze mnie dumny, to
zabierzesz mnie w kolejną podróż?
Makador zaśmiał się głośno i pokręcił przecząco głową.
-Następnym razem zamknę cię w lochach kilka dni wcześniej, żebyś
czegoś nie wykombinował.- Rzekłszy to, pogłaskał delikatnie policzek młodzika.
Żartował, chociaż, z biegiem minut ten pomysł zaczynał mu się coraz bardziej
podobać. Zapobiegawczość mogła się przydać.
-Przecież dałem sobie radę.- Jęknął chłopiec, udając
zawiedzionego. Tak naprawdę już nigdzie nie chciał płynąć. Po prostu chciał
wrócić do domu i tam zostać. O ile rezydencję jego pana mógł nazwać swoim
domem.
-Proszę cię.- Zakpił demon.- Połowę drogi niosłem cię na rękach. A drugą połowę Cyjan.-
Zauważył.
-Ale przydałem się?- Zapytał nieśmiało chłopiec, chowając
zarumienioną twarz w ramionach mężczyzny.
-Tak.- Odparł krótko demon, na powrót się rozluźniając.
-Witam.- Rzekł Demasse, wchodząc do sali konferencyjnej, w której
od dawna siedzieli Diego, razem z Venomem.- Kurs na Almagedor?
-Widzę, że szanowny pan Demasse jest w anielskim nastroju.-
Uśmiechnął się Cyjan, rozsiadając się wygodniej w jednym z foteli.- Niech
zgadnę, udana noc?- Puścił oczko demonowi.
-Nie zgadujesz.- Zaśmiał się demon.- Założę się, że słyszałeś.
-Cóż, przesłodkie jęki Natanielka nie umknęły mojej uwadze.-
Przyznał.- Może jednak zechciałbyś mi go
pożyczyć?
Demasse zmarszczył brwi, słysząc, co wampir mówi o jego własności.
-Gdybyście mieli do mnie jakiś interes, będę za sterem.- Rzucił i
opuścił pomieszczenie.
Myśl, że Venom mógłby dotykać Nataniela wywoływała u niego nie
tyle obrzydzenie, a napawała go wściekłością. Powoli, ociągając się, zaczął wciągać
kotwice na pokład. Nigdy nie miał specjalnych problemów z dzieleniem się
zabawkami, chociaż czasem uderzało mu coś do głowy. Lubił być tym pierwszym i
jedynym, który daje przyjemność. W przypadku Arkade było nieco inaczej, po
prostu nie mógł pozwolić, żeby młodzik
uświadomił sobie, iż ktoś inny również może dać mu rozkosz, nawet on
sam. Nie miał prawa się dotykać, tak, jak wszyscy inni nie mogli tego robić,
prócz demona. Póki co, Demasse nie miał pojęcia, skąd brała się jego zazdrość.
Po prostu była. Statek ruszył, a on kręcił się nieopodal steru. W sumie nie
musiał tu być, ale nie miał ochoty na towarzystwo przyjaciół. Nataniel służył
tylko do jednego, przynajmniej tak wmawiał sobie jego właściciel, więc dlaczego
miałby z nim rozmawiać… Spojrzał za siebie i zmarszczył brwi. Jego zabaweczka
właśnie postanowiła sobie zrobić wycieczkę po pokładzie, mimo, iż demon
powiedział wyraźnie, że ma zostać w pokoju. Gdy Nataniel zauważył demona,
podszedł do niego niepewnie.
-Kazałem ci zostać w pokoju.- Przypomniał demon, zakładając ręce
na klatce piersiowej.
Nataniel spuścił głowę.
-Przepraszam.- Szepnął.
Demon spojrzał na twarz chłopca. Rumieńce na policzkach nie
umknęły jego uwadze. Delikatnie przyłożył dłoń do czoła młodzika i westchnął.
-Idź do łóżka, gorączkujesz.- Rozkazał.
-Ale…
-Już.- Uciął stanowczo demon, odwracając się w stronę steru.
-Jestem głodny.- Szepnął cicho chłopiec, mając nadzieję, że nie
zdenerwuje swojego pana. Ten spojrzał na niego niespokojnie. No tak… Nataniel
dawno nie jadł nic porządnego.
-Idź do Diego, zajmie się tobą.- Rzekł.- A później się połóż.
Arkade uśmiechnął się lekko. Gdy demon okazywał mu namiastkę
troski ogarniało go takie przyjemne ciepło… Bolało go jednak, że demon nie
chciał spędzać z nim teraz czasu.
-Dobrze.- Odparł i posłusznie odszedł.
Od Autora:
Przyspieszyłam z produkcją. Poświęcam się, mimo, że mam do
zaliczenia trzy przedmioty. Powtarzanie klasy jakoś nie specjalnie mi leży. Mam
nadzieję, że to doceniacie. W wakacje mogę mieć trochę mniej czasu. W całym
roku to właśnie w lato jestem bez przerwy zajęta. No nóż, na drugim blogu też
niebawem się coś pojawi, nie traćcie nadziei. Miłego dnia.
cudowne, po prostu cudowne. Pan traktuje Nathaniela tak delikatnie, jestem zachwycona. Będę niecierpliwie czekać na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńKolejna zajebista notka, nic dodać, nic ująć :-) czekam na więcej
OdpowiedzUsuńNigdy nie przepadałam za opowiadaniami z dużą ilością magii, jednakże demony mnie zachęciły na tyle, że jak tylko zaczęłam czytać, nie mogłam się od tego oderwać, wierz mi. Zaczęłam czytać wczoraj i po prostu nie mogłam skierować strzałki na prawy górny róg. Pomimo ostro rażących błędów ortograficznych, niektórych powtarzających się dość często, czytałam dalej, ponieważ urzekła mnie twoja twórczość. Bardzo. Wręcz ubóstwiam jedną stronę całkowicie dominującą, a drugą uległą. Jeśli nie masz nic przeciwko mogę poświęcić czas i przed wstawieniem kolejnej części, sprawdziłabym błędy ortograficzne. Taka mała pomoc w podzięce za to, że dzielisz się swoimi wymysłami. W razie zainteresowania zostawię następnym razem e-mail :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że to opowiadanie będzie kontynuowane, bo tak mi się podoba że nic tylko codziennie sprawdzać! :D
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńbardzo doceniam... no i życzę powodzenia na zaliczeniach...
a rozdział wspaniały, Makador tak delikatnie traktuje Nathaniela, bardzo mi się to podobało... No i nie ma zamiaru z nikim się nim dzielić.... Mam nadzieję, że Demansse nie będzie aż tak brutalny jak wrócą.... A to czemu nie mógłby pachnieć jak wanilia? Może wtedy stałby się tak słodki jak i ona :)
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Idealnie piszesz, wiesz? Nie wiele czytalam powieści o emonach, bo nawet wiele ich nie ma.. albo ja nie potrafie szukac... tak, to bardzo mozliwe.
OdpowiedzUsuńDobrze, ze demasse lepiej traktuje nataniela :D Znacznie lepiej sie czyta jak ta dwojka jest dla siebie mila, chociaz nie ukrywam.. Lubie jak nataniel odgrywa niewinnego a demasse wladczego.
Pozdrawiam, Izabela.
Czesc. Ubóstwiam to opowiadanie!! Jest takie.. ciezko powiedziec. Sróbuje : tajemnicze, zajebiste, romantyczne, zajebiste, zajebiste, zajebiste, zajebiste :-)
OdpowiedzUsuńDostałam link od Twojego bloga. Na poczatku nie bylam przekonana czy warto.. Poczatek mnie zanudzal. W sensie te opisy wszystkiego, ale nakazano mi czytac dalej wiec czytalam i nie zaluje, bo naprawde warto bylo ;-] Jestem fanka fantasty wiec nie bylo problemu abym sie w tym odnalazla :-]
OdpowiedzUsuńThis is... och, Boże. Cięzko stwierdzic. Takie historyczne opowiastki mnie krecą. Kocham historie, a jeszcze bardziej takie wymyślone ktore opierają się na wojnach. Cudowne :***
OdpowiedzUsuńSama trocvhe piszę ale to tak dla siebie, jak to się mówi, do szuflady. Moze kiedys równiez załoze bloga.
Życze ci weny, bo co innego tak wspaniałemu pisarzowi? :*
Elżbieta
30 yr old Community Outreach Specialist Fianna Siney, hailing from Sault Ste. Marie enjoys watching movies like The Private Life of a Cat and Painting. Took a trip to Greater Accra and drives a MR2. Informacje dodatkowe
OdpowiedzUsuń